
Zakład, który wstrzymał działalność na początku tego roku, prowadzi już niewielką produkcję mimo, że nie ma jeszcze podpisanej umowy. W czerwcu i lipcu do pracy w fabryce wróciło około 40 osób – wszyscy zostali zatrudnieni na pełny etat. - Zamówienie z MON dotyczy amunicji, której wyrób jest bardzo pracochłonny. Dlatego też , nie czekając na to zamówienie delikatnie ruszyliśmy z produkcją przy udziale części pracowników - wyjaśnia prezes Arkadiusz Szulecki.
Kiedy zarząd ZPS otrzyma potwierdzenie zamówienia na piśmie? - Pytanie jest trudne. Myślę, że powinniśmy podpisać umowę w najbliższym tygodniu. Czekam na potwierdzenie ze strony MON-u, żeby pojechać do Warszawy i podpisać dokumenty, ponieważ wszelkie pozostałe kwestie zostały już ustalone. Pierwsza umowa będzie miała wartość około 8 mln zł. – odpowiada prezes.
W ostatnich dniach do naszej redakcji wpłynął list od jednej z kobiet pracujących dla ZPS, będącej w gronie około 140 osób, które na początku roku podpisały program dobrowolnych odejść. W związku z tym każdy z pracowników miał otrzymać rekompensatę w wysokości 24 tys. zł. Problem w tym, że pracownicy dostali od Bumaru – właściciela fabryki – 16 tys. zł, reszta miała być wypłacona w ramach jedno-, dwu-, lub trzymiesięcznych odpraw. Jednak - jak informuje nasza Czytelniczka, byli pracownicy wciąż nie otrzymali reszty pieniędzy, czyli 8 tys. zł. - Firma jest lekko odmrożona, ale nie ma pieniędzy na to, żeby uregulować te należności wobec pracowników i dopóki nie zdobędziemy zamówienia, to nic w tym temacie się nie zmieni – tłumaczy prezes Szulecki.
Pozostaje jeszcze kwestia budowy nowoczesnej fabryki prochu, która miałaby powstać w Pionkach. Z informacji przekazanych przez prezesa ZPS wynika, że na obecną chwilę rozpatrywane są różne opcje dotyczące tej inwestycji. - Kilka dni temu gościła u nas delegacja austriackiej firmy, która weszła do grona innych zainteresowanych współpracą przy budowie zakładu. Po wizycie w naszym mieście zaproponuje nam swoją wizj –wyjaśnia Arkadiusz Szulecki.