Wizyta duszpasterska zwana powszechnie "kolędą", wzbudza wśród wiernych kontrowersje. Wszystko przez datki na kościół umieszczane w kopertach. - Jedna kolęda mocno utkwiła mi w pamięci. Kilka lat temu przyjęłam proboszcza z mojej parafii. Wszystko odbywało się jak zwykle, aż przyszedł moment wręczenia koperty. Przygotowałam 20 zł. Ku mojemu zdziwieniu, ksiądz otworzył kopertę, wyjął banknot, zaczął go giąć w palcach. Być może myślał, że jest ich więcej... Kiedy zrozumiał, że to tylko 20 zł, zapytał się, dlaczego tak mało dałam, skoro on wie, że jeżdżę do Niemiec. Zdębiałam. Kiedy ksiądz wyszedł, kamień spadł mi z serca - relacjonuje Zuzanna, mieszkanka jednej z podradomskich miejscowości (nazwisko znane redakcji).
Czy katolik ma w ogóle obowiązek wręczania księdzu kopert? Czy jest to po prostu utarty zwyczaj? O pieniądzach w Kościele nie jest łatwo rozmawiać. Na temat wypowiedzi naszej czytelniczki uzyskaliśmy komentarz jednego z radomskich księży, ale chciał on zachować anonimowość. Przede wszystkim zdziwił się naszą opowieścią i uznał ją za niewiarygodną. Zaznaczył też, że nie ma mowy o obowiązku wręczania księżom pieniędzy podczas kolędy:
- Ksiądz odwiedza wiernych nie po to, by brać od nich pieniądze. To spotkanie z parafianami służące wymianie informacji, poznaniu członków społeczności, ich życia religijnego, przyjętych sakramentów, katechizacji w szkole młodzieży, udziału w życiu Kościoła. Księża nie pobierają za to opłat. Faktycznie, jeśli ktoś chce ofiarować jakieś pieniądze na działalność danej parafii, wówczas przekazuje je podczas kolędy, ale jest to dobrowolna ofiara. Ksiądz nigdy nie uzależnia wizyty duszpasterskiej od datków. Niemniej jednak każdy katolik jest zobowiązany do wspierania swojej parafii raz na jakiś czas. Nie muszą być to pieniądze. Może być jakaś inna działalność. Jednak ludzie częściej wybierają ofiary na kościół w postaci pieniędzy, przekazując je księżom po kolędzie albo przelewem internetowym czy na poczcie. Takie sposoby składania ofiar są dla wiernych łatwiejsze niż pofatygowanie się do kancelarii osobiście - stwierdził.
Spytaliśmy - większość znanych nam rodzin cały czas praktykuje wręczanie księżom datków podczas wizyt. Chociaż coraz więcej - zwłaszcza młodszych - osób w ogóle nie przyjmuje u siebie księdza. Ci, którzy przyjmują, mówią o tym różnie.
- U mnie w bloku wizyty duszpasterskie wzbudzają spore emocje. Sąsiedzi sprzątają klatki, zdobią je. Wychodzą z domów i stoją na schodach, czekając na księdza. Ci z parteru dzwonią do tych z wyższych pięter, by poinformować, że od nich duchowny już wyszedł i niebawem przyjdzie do nich. I oczywiście każdy szuka koperty na ostatni moment. Bo przecież księdzu trzeba dać jakieś pieniądze. To byłby wstyd, gdyby ktoś z nas nie dał. Co by na to powiedzieli inni sąsiedzi? Przecież to nie wypada... Później po kolędzie człowiek myśli: - Datki w kopercie są wymogiem sąsiadów, a nie księdza. To niedorzeczne - opowiada Joanna, studentka z Radomia.
- Nie praktykuję dawania księdzu koperty z pieniędzmi. Ten zwyczaj wydaje mi się dziwny, a sąsiadami się nie przejmuję. Mówiąc szerze, mam z nimi bardzo ograniczone kontakty - odpowiada na to Marcin, czterdziestolatek z Radomia.
A co Wy sądzicie na temat zwyczaju dawania księżom pieniędzy podczas wizyt? Piszcie do nas. Zapraszamy też do udziału w naszej sondzie poniżej.
