- Najwięcej urzędów pracy starało się o dofinansowanie na nowe miejsca pracy i działalność gospodarczą. Takich wniosków było ponad procentową pulę w danym dziale, dlatego żaden PUP w województwie mazowieckim nie uzyskał kwoty, o którą wnioskował. Było bardzo mało wniosków na takie formy aktywizacji jak roboty publiczne i prace interwencyjne, dlatego do ministerstwa wróciło prawie 20 mln zł. Pieniądze, które zostały, nie mogą być przeznaczone na inne formy aktywizacji, o które wnioskowały powiatowe urzędy pracy – mówi Jolanta Wanielista, kierownik Wydziału Regionalnej Polityki Rynku Pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie. - Problemem są również wyśrubowane kryteria, które muszą spełnić urzędy, np. nie przekroczenie kwoty 9 tys. 200 zł na osobę w doprowadzeniu do uzyskania zatrudnienia, co w naszym województwie jest bardzo trudne do zrealizowania - dodaje. Dotąd na np. założenie własnej firmy bezrobotny mógł uzyskać 20 tys. zł. Ministerstwo wymaga też od PUP - ów deklaracji 50 - procentowej skuteczności w doprowadzeniu bezrobotnego do znalezienia pracy.
- Te formy pomocy mają określony czas trwania np. w przypadku stażu jest to minimum trzy miesiące, ale inne muszą być zagwarantowane na rok, dwa lata. A pieniądze z ostatniego dofinansowania z ministerstwa mogą być wydatkowane jedynie do końca roku. Koszty, które przeszłyby na przyszły rok, musiałyby pokryć powiatowe urzędy pracy z własnego budżetu – wyjaśnia Jolanta Wanielista. - Np. jeżeli PUP przyjąłby teraz kogoś na roczne roboty publiczne, środki z ministerstwa dostałby na to tylko do końca roku, a od stycznia 2013 r. musiałby płacić na tę osobę z własnych pieniędzy. A urzędy tych pieniędzy nie mają. - Nie sztuką jest wziąć pieniądze i wydać je nieefektywnie, a dodatkowo wygenerować dodatkowe koszty. Należy również pamiętać, że niespełnienie warunków, kiedy otrzyma się dofinansowanie, grozi możliwością nie otrzymania dofinansowania w nadchodzącym roku – mówi Jolanta Wanielista.
Radom otrzyma tylko 1,6 mln. - O tym w jaki sposób zostaną rozdysponowane te pieniądze zadecyduje Powiatowa Rada Zatrudnienia, która zbierze się pod koniec sierpnia – mówi Dariusz Strzelec, rzecznik Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu.
NASZ KOMENTARZ
Pieniądze są, ale absurdalne wymagania Ministerstwa Pracy sprawiają, że dyrektorzy powiatowych urzędów pracy nie chcą z nich korzystać, bo przepisy generują dodatkowe koszty PUP. Pytanie, dlaczego transza pieniędzy uwalniana jest tak późno. Dlaczego środki nie mogą być wydatkowane w następnym roku? De facto ministerstwo chce zapłacić jedynie za pierwsze 3 miesiące (o ile uda się tak szybko zorganizować formę zatrudnienia dla bezrobotnych), a koszty na przyszły rok sceduje na PUP-y. I w końcu pytanie podstawowe: czy ktokolwiek na ministerialnym szczeblu zwraca uwagę na potrzeby bezrobotnych? Dlaczego dyspozycje, jak rozporządzać pieniędzmi, są wydawane w Warszawie, a nie przez pracowników powiatowych urzędów pracy, którzy najlepiej znają potrzeby rynku lokalnego? Na te i wiele innych pytań postaramy się w najbliższym czasie uzyskać odpowiedzi w Ministerstwie Pracy.
