Listopad przyniósł kolejny wzrost bezrobocia. W mieście przybyło 309 osób bez pracy, a w powiecie 267. Ogółem osób zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Radomiu jest 37 tys. 444, z czego 6 tys. 153 to osoby do 25. roku życia. Stopa bezrobocia według Głównego Urzędu Statystycznego w październiku w mieście wyniosła 22 procent, a w powiecie prawie 30 procent.
Jak zahamować to zjawisko? - Jedynym znanym mi sposobem na zmniejszenie bezrobocia jest dynamiczny rozwój gospodarczy, jednak w tej chwili jest to mało prawdopodobne. Skutki długotrwałego braku zatrudnienia łagodzą z całą pewnością aktywne formy walki z bezrobociem, ale są to mimo wszystko środki doraźne. Obawiam się, że przyszły rok będzie również trudny na rynku pracy. Kryzys puka do naszych drzwi, kończy się perspektywa finansowa Unii Europejskiej, instytucje samorządowe i rządowe są zadłużone - to wszystko powoduje, że pieniędzy na nowe inwestycje nie ma. Moim zdaniem, sytuacja z pracą może się poprawić dopiero w 2015 roku - stwierdził Józef Bakuła, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu.
Wymiana oskarżeń
Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej wywiązała się dyskusja odnośnie tego, kto odpowiada za wzrost bezrobocia w Radomiu i regionie. Ekipa rządząca miastem twierdziła, że rząd zapomniał o południowej części Mazowsza i w nią nie inwestuje, a opozycja uznała, że samorządowcy za słabo starają się o pozyskanie nowych firm.
- Jestem daleki od wskazywania jednej opcji politycznej jako winnego bezrobociu w mieście. Prawdą jest jednak to, że nie mamy jednej strategii pozyskiwania potencjalnych inwestorów. Czasy, kiedy do miasta przychodził jeden potężny koncern i dawał pracę połowie mieszkańców, dawno odeszły w niepamięć. Musimy krok po kroku zdobywać zaufanie małych i średnich firm, które mogłyby dać pracę kolejnym osobom. Oprócz tego należy postawić na szkolenie kadr, które w przyszłości znajdą zatrudnienie w wyspecjalizowanych zakładach. Władze miasta muszą wydać więcej pieniędzy na rozwój infrastruktury, bo od tego zależy, czy nasze miasto będzie atrakcyjne - oświadczył radny Waldemar Kordziński z Platformy Obywatelskiej.
- To nie jest czas, aby przerzucać się odpowiedzialnością za wzrost bezrobocia w Radomiu. Warto zauważyć, że ludzi bez pracy przybywa w całym kraju, PKB wciąż spada, gospodarka rozwija się wolniej niż wcześniej zakładano. Nie może być tak, żeby bogatsze województwa, np. lubelskie i świętokrzyskie, korzystały z unijnego Programu Rozwoju Polski Wschodniej, a biedny Radom nie. Oskarżenia, że miasto nie pozyskuje nowych inwestorów są bezpodstawne. W specjalnej strefie ekonomicznej nie ma już miejsc na nowe firmy, szykowane są kolejne tereny pod inwestycje, Biuro Obsługi Inwestora pracuje doskonale, a strategia marki Radomia ściąga do nas firmy zajmujące się przemysłem precyzyjnym. Przyczyny wzrostu bezrobocia upatrywałbym w likwidacji państwowej fabryki "Łączników", oddziału Poczty Polskiej czy izby skarbowej - powiedział radny Jakub Kowalski z Prawa i Sprawiedliwości.
- Trwa wymiana oskarżeń pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a Platformą Obywatelską. Jednak od tego mieszkańcom Radomia nie żyje się lepiej. Sojusz już dawno chciał zorganizować debatę z udziałem specjalistów, parlamentarzystów i członków rządu, aby ustalić, co tak naprawdę jest przyczyną bezrobocia w naszym mieście. Niestety, ta inicjatywa nie spotkała się z zainteresowaniem żadnej ze stron. O wiele łatwiej jest wykorzystywać ten temat do walki politycznej niż mu się realnie przeciwstawić. To, że wszędzie jest źle to chybiony argument. Są miasta w Polsce, jak chociażby Zielona Góra, które dały sobie radę z bezrobociem i powinniśmy brać wzorce od innych - zakończył rady Bohdan Karaś z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Waszym zdaniem, kto odpowiada za wzrost bezrobocia w Radomiu? W jaki sposób można zahamować to zjawisko? Zapraszamy do komentowania.