[gallery id=1218]
Embargo narzucone 1 sierpnia na owoce i warzywa z krajów wspólnoty europejskiej uderzyło już w producentów papryki z regionu radomskiego. Cena za kilogram tego warzywa w skupie sięgnęła już poziomu 1 zł 80 gr za kilogram, a ta stawka jest poniżej poziomu opłacalności uprawy. Dla wielu rolników może to oznaczać likwidację gospodarstw. O tym, jak tego uniknąć, mówił w poniedziałek w Klwowie minister Marek Sawicki.
- Wraz z wprowadzeniem embarga musimy zmagać z nadwyżką żywności. Nie możemy tych warzyw i owoców wprowadzić na rynek, bo ceny jeszcze bardziej spadną. Część produktów z pewnością zostanie wykupiona i przekazana organizacjom charytatywnym zajmującym się wspieraniem osób ubogich. Liczymy również na to, że warzywa i owoce uda się sprzedać na innych rynkach, w tym azjatyckich i afrykańskich. Natomiast to, czego nie uda się wyeksportować, powinno zostać poddane biodegradacji. Za to Unia Europejska przekaże odpowiednie rekompensaty, które umożliwią rolnikom przetrwanie tego trudnego czasu, a później pozwolą na wznowienie produkcji - powiedział Marek Sawicki.
TYLKO W GRUPIE SIŁA
Jak przekonywał minister, część produktów może zostać również sprzedana Białorusi, ale tu pojawia się jeden problem.
- Jako Polska będziemy musieli zainwestować tam w centra dystrybucji oraz magazyny. Na podobny krok zdecydowały się już Niemcy. Ta propozycja ze strony Białorusi jest interesująca i z pewnością będziemy ją rozważali. Jednak są to działania doraźne. Embargo rosyjskie nie będzie trwało wiecznie. Już teraz musimy się zastanowić, co zrobić, aby papryka z tych stron była konkurencyjna w stosunku do produktów z innych krajów. I tu rozwiązanie jest jedno. Rolnicy muszą się zrzeszać i zakładać spółdzielnie. Pojedynczy producent nie jest w stanie sam nic zrobić. Gospodarstwa z Holandii, Dani i Belgi tworzą wspólnoty, które później pozwalają im na generowanie zysków. Niestety, w Polsce wciąż rolnicy nie decydują się na taki krok, a to wielki błąd - dodał minister Sawicki.
Czy tłumaczenia ministra rolnictwa przekonały rolników i samorządowców z Klwowa, Przytyka i Potworowa?
- Uważam, że minister Sawicki przyjechał na to spotkanie naprawdę przygotowany. Dla nas najważniejsze jest to, że nie jesteśmy sami. Myślimy o tym, aby skupiać się w jedną organizację i dbać o naszą przyszłość. Oprócz tego wierzymy, że urzędnicy wywalczą dla nas rekompensaty i uda nam się przetrwać ten kryzys - oświadczyła radna gminy Klwów Jolanta Mazur.
- Jesteśmy w Unii Europejskiej i wiemy, że konkretne decyzje podejmują komisarze w Brukseli. Jest światełko w tunelu i liczymy na to, że trafi do nas konkretna pomoc. Zajmujemy się produkcją papryki i musimy przy tym pozostać. O jakimkolwiek przebranżowieniu nie ma mowy. Za dużo w to zainwestowaliśmy - uzupełnił rolnik z Grabowa Marcin Bednarek.
125 MLN EURO. ILE DLA POLSKI?
- Po tym spotkaniu jestem przekonany, że myślenie ludzi się zmieni. Rolnicy muszą łączyć się w grupy producenckie. Nasza sytuacja w tej chwili jest bardzo trudna. Papryka to piękne i smaczne warzywo, ale ma jedną wadę. Nie da jej się długo przetrzymywać. Po dwóch tygodniach leżenia psuje się i nic już nie można z nią zrobić. Dlatego tym bardziej liczymy, że pomoc finansowa trafi do nas jak najszybciej. Zapewniam, że jako urzędnicy będziemy pomagali rolnikom w konstruowaniu wniosków i rekompensaty - dodał Piotr Papis, wójt gminy Klwów.
Zaraz po spotkaniu z rolnikami w Klwowie, minister Marek Sawicki odwiedził w Radomiu Mazowiecki Odział Doradztwa Rolniczego. Wtedy to, około godz. 12.30 dotarła informacja, że Unia Europejska chce przeznaczyć 125 mln euro na rekompensaty dla rolników z krajów wspólnoty.
- Na razie jest to tylko propozycja. Konkretna decyzja powinna zapaść w piątek. Ta suma zostanie rozdysponowana w ciągu dwóch najbliższych miesięcy. Później znowu siądziemy do negocjacji. Ile z tych 125 mln euro trafi do polskich rolników? Na odpowiedź na to pytanie będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać - stwierdził minister Marek Sawicki.