
Po porażce w poprzedniej kolejce ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, radomian czekało kolejne wyjazdowe starcie. Tym razem podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia zmierzyli się z kolejną drużyną będącą w dolnych rejonach tabeli - Pelikanem Łowicz. Emocji nie brakowało, ale Zieloni po raz kolejny wracają do Radomia na tarczy.
Spotkanie rozgrywane w godzinach przedpołudniowych przyciągnęło na stadion w Łowiczu sporą grupę sympatyków miejscowego klubu. Nie zabrakło także kibiców z Radomia, którzy w liczbie prawie stu osób stawili się w sektorze dla gości.
W pierwszych minutach Radomiak utrzymywał się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Z dośrodkowaniami z bocznych sektorów boiska bez większych problemów radzili sobie defensorzy Pelikana. W 19 minucie gospodarze przeprowadzili swoją pierwszą groźną akcję w tym spotkaniu i od razu zakończyła się ona zdobyciem gola. Adrian Świątek dobrym podaniem uruchomił Mariusza Soleckiego, który minął Piotra Banasiaka i wpakował piłkę do pustej bramki. Po trafieniu na 1:0 gospodarze mądrze zagęścili środek pola i rozbijali ataki Zielonych. W 37 minucie radomianie mieli rzut wolny. Do piłki podszedł Łukasz Derbich, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne.
Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian w składach. W 51 minucie znakomity rajd zaliczył Mariusz Solecki, który w polu karnym Radomiaka minął zwodem aż trzech piłkarzy Zielonych! Na szczęście dla radomian zabrakło już mu miejsca aby oddać strzał. Gospodarze cały czas byli bardzo groźni i ekipa ze Struga musiała mieć się na baczności, aby nie stracić drugiego gola. W 64 minucie z boiska za faul bez piłki na Łukaszu Białożycie wyleciał zawodnik gospodarzy Adrian Świątek. Miejscowi cofnęli się więc potem do defensywy i czyhali na kontrataki. W 76 minucie szczęście uśmiechnęło się do Radomiaka. Dośrodkowanie Marcina Byszewskiego z prawego skrzydła zatrzymał ręką jeden z defensorów Pelikana i sędzia pokazał na jedenasty metr. Rzut karny na bramkę zamienił Leandro. Radomianie nie nacieszyli się z remisu zbyt długo. Już trzy minuty później gospodarze wyszli ponownie na prowadzenie. Piłka po strzale głową Mykoli Dremliuka mimo interwencji Piotra Kornackiego nieznacznie minęła linię bramkową i było 2:1. Ostatnie minuty meczu stały pod znakiem rozpaczliwych ataków Zielonych. Radomianie nie znaleźli jednak drogi do bramki i przegrali ten mecz.
Tuż po zakończeniu spotkania radomianie długo rozmawiali ze swoimi kibicami, którzy pojawili się w Łowiczu. Cierpkich słów nie zabrakło. Czy to czas na zmiany w Radomiaku? W poniedziałek ma się odbyć spotkanie właściciela z trenerem i czas pokaże jakie zapadną decyzje. Po porażce z Pelikanem, Radomiak spadł na odległe szesnaste miejsce. Zieloni przegrali kolejny mecz i ich sytuacja w tabeli nie jest dobra. Za tydzień radomianie zagrają przy Struga z beniaminkiem Limanovią Limanowa i nie mogą sobie już pozwolić na stratę punktów.
Pelikan Łowicz – Radomiak Radom 2:1 (1:0)
Bramki: Solecki 19', Dremliuk 79' – Leandro 76' (k)
Pelikan: Olszewski - Kowalczyk, Brodecki, Dremliuk, Adamczyk, Wyszogrodzki (Gołuch 73'), Koman, Pomianowski (Bojańczyk 90+1'), Ceglarz, Świątek, Solecki
Radomiak: Banasiak - Cieciura, Kalinowski (Cichos 71'), Wichtowski, Derbich, Białożyt, Czoska, Radecki (Stanisławski 87'), Puton (Leandro 63'), Wolski (Byszewski 63'), Kornacki
POWIEDZIELI PO MECZU
Janusz Niedźwiedź (trener Radomiaka Radom): Po raz pierwszy nie mam pojęcia co powiedzieć po meczu. Przegraliśmy po moim zdaniem dobrym spotkaniu i tym bardziej jest mi żal. Graliśmy dzisiaj w piłkę, stworzyliśmy trochę sytuacji, nie tylko po stałych fragmentach gry, ale piłka nie wpadała do siatki. Pelikan dzisiaj wygrał w meczu "na noże". Gratulacje dla trenera gospodarzy. Coś należy zmienić. Jutro czeka mnie rozmowa z właścicielem. Naprawdę bardzo dużo serca i pracy włożyłem w tę drużynę. Wynik jest najlepszym przyjacielem trenera i jeśli tego wyniku nie ma, to ja za to odpowiadam i muszę to "wziąć na klatę". Przykro mi, że nie wyszło tak jak bym tego chciał. Jestem młodą osobą, ale zbieram mocne doświadczenia i mam nadzieję, że kiedyś one zaprocentują. Trzeba przyznać, że ewidentnie wynik jest słaby, choć gra dzisiaj była charakterna i za to zawodnikom dziękuję. Niestety skończyło się tragicznie.
Grzegorz Wesołowski (trener Pelikana Łowicz): Dla nas, tak jak dla Radomiaka, liczyło się tylko zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu. Myślę, że po bardzo zaciętym meczu, po wielu sytuacjach z naszej strony czy to w pierwszej, czy drugiej połowie nasze zwycięstwo jest zasłużone.
Michał Nowak (m.nowak@cozadzien.pl)