Kweście towarzyszyły występy taneczne grupy „Idol”, występy młodych artystów ze stowarzyszenia „Arka”, pokaz walki MMA oraz występ uczestników IV edycji "Must Be The Music". Sporą atrakcją dla młodych fanów muzyki była też występ zespołu Alicetea.
- To dobry pomysł, nie wiedziałam, że „Arka" zajmuje się dożywianiem dzieci. Przyszłam tutaj na koncert zespołu, ale oczywiście również z chęcią wsparłam tę akcję. Mam nadzieję, że uda się zebrać jak najwięcej pieniędzy – mówi Elżbieta.
- Do puszek udało nam się zebrać 2 tys. 307 zł. Jesteśmy zadowoleni, tym bardziej, że organizowaliśmy taką akcję po raz pierwszy i trwała ona wyłącznie parę godzin – mówi ks. Andrzej Tuszyński, prezes stowarzyszenia CM „Arka”. - Było to dla nas nowe doświadczenie, następnym razem będziemy wiedzieć co trzeba wykonać, by było jeszcze lepiej. W przyszłym roku również planujemy powtórzyć taki event.
Do akcji dołączyła się również firma TelePolska, która dodatkowo sama przekazała 3 tys. zł. dla dzieci, a jej wolontariusze czynnie brali udział w zbiórce pieniędzy.- Dzięki tej akcji ludzie dowiedzieli się o tym, że "Arka" pomaga głodnym ludziom. Dzwonił do mnie młody mężczyzna, który zdeklarował się, że będzie do końca roku przekazywał co miesiąc 250 zł na ten cel – informuje ks. Tuszyński.
Program dożywiania dzieci, który prowadzi CM „Arka” działa od marca 2011 r. Wówczas została otwarta kuchnia i stołówka, w której przygotowywane są posiłki, rozwożone potem do 16 świetlic. Dzieci, które przyjdą na stołówkę mieszczącą się przy ul. Chrobrego również mogą liczyć na ciepły posiłek. Program obejmuje ok. 400 dzieci, pieniądze pochodzą od Urzędu Miejskiego oraz datków od darczyńców. W tym roku stowarzyszeniu zabrakło środków niezbędnych do dalszego wydawania posiłków.
- W tym roku były podwyżki cen, dlatego zabrakło nam już pieniędzy. Nie chcemy prosić o pomoc miasto, musimy sobie radzić. Radomianie kojarzą „Arkę" bardziej jako centrum wolontariatu i innych działań, jednak nadal wiele osób nie wie, że pomagamy i w ten sposób – informuje duszpasterz. – Niestety, aktualnie jest większa moda na dożywiane zwierząt niż dzieci. Owszem trzeba pamiętać i o naszych czworonogach ale nie można zostawić bez pomocy dzieci, które pochodzą z biednych rodzin – podkreśla ks. Tuszyński.