"Zabierają nam chleb i miejsca pracy"

„Rada miejska nie szanuje kupców, tylko robi z nich głupców”,  „Swoją dyskryminującą uchwałą nam nie pomagacie, tylko miejsca pracy i chleb zabieracie” – handlujący na targowisku przy ul. Czchowskiego rozpoczęli protest przeciwko uchwale dotyczącej opłat targowych, która - ich zdaniem - jest dyskryminująca.

W sobotę na targowisku przy ul. Czachowskiego w Radomiu odbyła się akcja protestacyjna w obronie dwóch targowisk: u zbiegu ul. Czachowskiego i Nowogrodzkiej oraz Struga i Grzybowskiej.  Na razie kupcy wywiesili transparenty. Przy każdym straganie pojawiły się różne hasła, typu: „Żądamy równych opłat na każdym stanowisku”, „Chcemy pracować a nie głodować” czy „Protestujemy! Przecz z wysokimi opłatami!”  Handlujący  – jak zgodnie przyznają -  chcą legalizacji targowiska, aby nie musieli ponosić tak diametralnie wysokich opłat. Uważają, że wprowadzając tak wysokie stawki opłat targowych miasto ich dyskryminuje. - Będziemy protestowali do skutku, żeby nasi radni traktowali nas sprawiedliwie, nie dzieląc na lepszych i gorszych. Chcemy takich samych opłat na wszystkich targowiskach i zalegalizowania tego targowiska – wyjaśnia Sławomir Panek, przedstawiciel kupców w Radomiu na ul. Czachowskiego i Nowogrodzkiej.

„Zabierają nam chleb”

Przypomnijmy, że radni 25 stycznia, po zastrzeżeniach Regionalnej Izby Obrachunkowej, uchwalili uchwałę o wysokości stawek opłaty targowej. Zgodnie z dokumentem mamy w mieście siedem legalnych targowisk, cztery przy cmentarzach oraz dwie giełdy samochodowe. W tych miejscach opłaty są zdecydowanie niższe niż w innych miejscach, gdzie odbywa się handel (więcej na ten temat TUTAJ). W związku z tym handlujący na targowisku przy Grzybowskiej czy Nowogrodzkiej będą ponosili znacznie większe opłaty niż ich handlujący koledzy z Wernera czy Śląskiej. Kupcy tych targowisk nie potrafią się z tym pogodzić. Wprowadzenie znacznie większej opłaty oznacza dla nich utratę pracy.  – Chcą nas stąd wykurzyć, ale my się nie poddamy – mówią handlujący.

- Po podniesieniu opłaty, nie będzie mnie stać, aby dalej tu handlować, po prostu będzie to nieopłacalne. Nie będę w stanie zarobić na koszty– przyznaje pan Marek, handlujący na tutejszym targu od dwóch lat . – W tym momencie tracę pracę i dochód. I jak przyznaje na innych bazarach jest bardzo ciężko o dogodne miejsce.

Pani Ewa i Dagmara handlują na Czachowskiego od dwóch lat i zgodnie przyznają, że chcą tu pozostać.  -  Mamy tu swoich stałych klientów. Każdy się cieszy z tego, że ma blisko i może zrobić zakupy dużo taniej – mówią.  Podniesienie cen, oznacza dla nich, że ich interes podupadnie.

– Nie będzie nas stać na to, żebyśmy mogły po prostu normalnie funkcjonować. Opłaty nas  zjedzą – twierdzi pani Ewa.

- Jak zrezygnujemy z tej pracy z czego będziemy żyć? – pyta pani Dagmara. – Każdy z nas ma zarejestrowaną działalność i odprowadza składki takie jak należy – mówiąc to pokazuje, a razem z nią inni wszystkie potrzebne dokumenty. – Czemu my mamy płacić więcej niż na innych targowiskach? To jeżeli jest taka uchwała to prosilibyśmy bardzo, żeby każdy targ w Radomiu miał taką samą stawkę cenową. Bo to jest dyskryminacja nas. Za co? Że staramy się mieć miejsca pracy – żalą się kupcy.

- Niech dadzą nam żyć i nie zabierają chleba. Dyskryminują nas – dodaje jedna z Bułgarek mieszkająca w Polce od 18 lat. – My prowadzimy działalność legalną, odprowadzamy podatki. Takie opłaty, gdzie to ma starczyć na jedzenie, mieszkanie, ja żyję z handlu. To jest mój chleb

Szukają pomocy

Będą protestować do skutku. Chcą aby ich głos był usłyszany, a problem zauważony, w przeciwnym razie ok. 200 handlujących może utracić swój zarobek. - Te opłaty spowodują, że większość może stracić pracę. Ja mam na utrzymaniu dwoje dzieci i żonę – przyznaje Sławomir Panek.  

Handlujący w swojej spawie szukają pomocy, gdzie tylko to możliwe.  Stosowne pisma w obronie miejsc pracy i zweryfikowania zapisu uchwały wysyłali m.in. do wojewody mazowieckiego - Na dzień dzisiejszy nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi . Napisaliśmy  także do Rejonowej Izby Obrachunkowej, aby ponownie rozpatrzyła tą uchwałę, ponieważ czujemy się dyskryminowani – informuje przedstawiciel kupców - Jak ja mam 34 metry kwadratowe zarezerwowanego miejsca, to do Urzędu Miasta musiałbym odprowadzić 480 zł opłaty dziennej. Ja tego nie zarobię.  

Jak przyznał Sławomir Panek, złożył także pismo do spółdzielni mieszkaniowej „Nasz Dom” z prośbą o poparcie. Okazuje się, że rada spółdzielni nie ma przeciwwskazań, aby to targowisko istniało w tym miejscu.

Miejsca, ale nie dla wszystkich

Na ostatniej sesji rady miejskiej radni proponowali kupcom z ul. Czchowskiego przeniesienie na legalne bazary. Jednak jak informują nas kupcy, miejsca może i są, ale nie dla wszystkich. – Możemy się przenieść, ale miejsca są tylko dla Polaków, dla Bułgarów już nie. Okazało się, że dla nich, na dzień dzisiejszy nie ma miejsc – mówi Panek.  Jego słowa potwierdza jeden z Bułgarów, handlujący tu od czterech lat.  – Nie pozwalają nam handlować na Śląskiej czy Wernera, dlatego, że jesteśmy Bułgarami i mamy tańsze rzeczy. Byliśmy wczoraj na Wernera i nie pozwolili nam powiedzieli, że nie ma miejsca dla nas. I co mamy robić? Gdzie mamy iść ? – pyta kupiec.

- Tutaj Polak czy Bułgar płaci jednakową opłatę dla miasta, nie ma różnic – dodaje Sławomir Panek i  podkreśla, że mogą się przenieść, ale niech znajdą się miejsca dla wszystkich.  

Ponadto Sławomir Panek przyznaje, że jest gotowy spełnić wszystkie wymogi, które nakłada na nich miasto, aby targowisko zostało zalegalizowane. - Jestem gotowy pod warunkiem, że urząd miasta zagwarantuje, że po spełnieniu tych wymogów zalegalizuje to targowisko – mówi.

Chcą targowiska

Podczas sobotniego protestu udało nam się porozmawiać z kilkoma klientkami, które regularnie robią zakupy na tym bazarze i potwierdzają, że sąsiedztwo z targiem nie jest dla nich uciążliwe, a wręcz uznają to za zaletę. – Jestem tutaj co sobotę. Uważam, że ten targ powinien tu zostać. Ludzie uczciwie pracują, nie kradną, nie żebrzą.  Bazar mi nie przeszkadza, mam blisko i można taniej coś kupić, nie każdego stać na zakupy w marketach – mówi mieszanka okolicznych bloków sąsiadujących z targiem.

- Jestem mieszkanką tych okolic, bardzo bym chciała, żeby ten targ tutaj pozostał. Często robię tutaj zakupy i jestem bardzo zadowolona. Bardzo dużo osób przychodzi tutaj z okolic, ale i z dalszych rejonów miasta – dodaje inna klienta.

Za istnieniem w tym miejscu targowiska jest także Andrzej Wróblewski, właściciel działki nr 98 na ul. Czachowskiego. – To jest niszczenie zdrowej ekonomii. Tu ludzie sami chcą zarabiać na siebie, mają zbyt na swoje towary. I to jest wszystko przekreślane przez pojedynczą uchwałę, bo ludzie będą zmuszeni do rezygnacji z pracy. A jednocześnie robi się wielkie halo, gdzie na Brzustówce buduje się kolejny market i tam zostanie stworzonych 100 miejsc pracy.  Są to ludzie, którzy pracują nie tylko na siebie i rodziny, ale i na opłaty ryczałtowe czy ZUS.  Tu są ludzie, którzy są najbardziej zdrowym elementem tego społeczeństwa – mówi Wróblewski.