– Trafił do mnie anonim otwarty, bo tak trzeba to nazwać. Przyszedł mejl z jakiegoś adresu, który trudno zidentyfikować. Zwróciliśmy się z prośbą o ujawnienie się tej osoby, która to nadała, żeby można było poważnie porozmawiać na temat problemów, które tam są zgłoszone – potwierdził w rozmowie z nami otrzymanie listu od personelu medycznego Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki.
Chodzi o list części personelu Radomskiej Stacji Pogotowia i Centrum Powiadamiania Ratunkowego do wojewody, w którym zostały opisane codzienne problemy systemu dyspozytorskiego. Autor/autorzy (w sumie ma chodzić o kilkanaście osób) zaznaczyli, że nie chodzi o generowanie konfliktu między dyspozytorami a zespołami wyjazdowymi, ale zwrócenie uwagi na zepchnięcie ratowniczek/ów, pielęgniarek/rzy na margines zawodów medycznych. Wskazane w liście problemy jak np. system „kolejkowy”, który - zdaniem autorów listu - pozwala na nadużycia ze strony dyspozytorów, czyli kierowanie się sympatią lub antypatią do danego zespołu ratownictwa medycznego, czy ich aroganckie zachowania, miały się pojawić, gdy CPR (numer alarmowy 112) przejął wojewoda. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
- Muszę powiedzieć, że trochę z przykrością odebrałem nie tylko samą treść, która oczywiście wymaga przedyskutowania, co fakt, że tego samego dnia, kiedy ten list nadszedł do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, był również opublikowany w jednej z gazet codziennych. Co nieco daje podstawę co do wątpliwości co do intencji autora czy autorów. Z zasady nie odpowiada się anonimom, ale będziemy rozmawiać jeśli autor się ujawni. Chcemy do tematu podejść poważnie – podkreśla Konstanty Radziwiłł i zauważa, że wojewoda odpowiada za dyspozytornię, a nie za relacje pracownicze. - Tego nie da się regulować urzędowo, tylko należałoby usiąść do stołu, ale jednak z otwartymi przyłbicami, nawet jeśli w maskach, i patrząc sobie w oczy powiedzieć prawdę. W tym przypadku dotyczy to załóg zespołów ratownictwa medycznego i pracowników dyspozytorni.
System "kolejkowania"
Wskazane w liście otwartym kwestie dotyczące systemu „kolejkowania” wojewoda nazywa >>kontrowersyjnymi tezami<< i mówi: „To jest coś, czego w systemie ratownictwa medycznego po prostu nie ma”. – Zespoły ratownictwa medycznego dysponowane są nie według jakiejś ustalonej między sobą kolejności, tylko w ten sposób, że to zespół, który jest najbliżej zgłoszonego zdarzenia, ma do niego pojechać w jak najkrótszym czasie – wyjaśnia wojewoda i przypomina, że „pogotowie ratunkowe to instytucja przede wszystkim dla osób poszkodowanych, znajdujących się w nagłej sytuacji zdrowotnej zagrożenia życia i zdrowia”. – Czas jest tu parametrem fundamentalnym, bo to, gdzie zespół się znajduje, a nie kiedy ostatnio pracował, jest podstawowym parametrem, który bierzemy pod uwagę przy dysponowaniu odpowiedniego zespołu do danego zdarzenia.
Autor listu otwartego w rozmowie z nami przyznał, że pracownicy, którzy zgadzają się z treścią listu, boją się ujawnić w obawie przed szykanami w pracy. – Boimy się, że jeśli ktoś się przyzna, to zostanie poproszony o „zwolnienie się” – usłyszeliśmy od mężczyzny, który do naszej redakcji skierował wspomniany list. Tymi obawami Konstanty Radziwiłł jest zaskoczony, bo „wojewoda nie zatrudnia, na nagradza, nie karze ratowników, którzy jeżdżą karetkami”.
Wyśrubowane standardy zatrudnienia
Wojewoda zdecydowanie zaprzecza jakoby w Centrum Powiadamiania Ratunkowego pracowały niekompetentne osoby. - To są tezy bardzo trudne do obrony. Anonimowy autor tego listu ma taką opinię, i tyle. Ja mogę powiedzieć, że z całą pewnością wszystkie osoby, które pracują w dyspozytorni, a duża część z nich to nie są osoby nowo zatrudnione, tylko ludzie, którzy pracowali w dyspozytorniach od dłuższego czasu, spełniają wszystkie, dość wyśrubowane kryteria zatrudnienia w takim miejscu. Nie ma mowy, żeby tam pracował ktokolwiek niekompetentny.
Mężczyzna, od którego na redakcyjną skrzynkę otrzymaliśmy list otwarty, zaprzecza jakoby dostał informację zwrotną z Urzędu Województwa Mazowieckiego.
