Radomskie przychodnie od początku stycznia przeżywają oblężenie. Na wizytę u lekarza trzeba poczekać. Na przykład w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej "Borki" poczekamy nawet tydzień. Byliśmy tam we wtorek rano. Dostępne numerki były dopiero... na poniedziałek. W korytarzu tłumy chorych na grypę.
- Nie ma cudownego leku, żeby ustrzec się przed grypą. Jedynym ratunkiem jest unikanie skupisk ludzkich. Najlepiej byłoby zamknąć przedszkola, żłobki oraz zakłady pracy, ale to jest niemożliwe. Pamiętajmy, że w grupie łatwiej można nabawić się choroby - mówi Halina Stankiewicz, radomski lekarz. - W ostatnich dniach na szczęście odnotowuję spadek zachorowań wśród najmłodszych. Ta liczba zmniejszyła się o jedną czwartą. Apogeum grypy wśród dzieci widoczne było na początku roku. Ale i tak warto zabezpieczyć dziecko i jeśli jest taka możliwość, lepiej żeby zostało w domu do ferii.
Jak informuje Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, tylu zachorowań na grypę nie odnotowano od dawna. W całym 2009 roku zanotowano ponad 9 tys. przypadków zachorowań, w 2010 - ponad 5 tys., w 2011 - ponad 10 tys. Tymczasem w w zeszłym roku było to ponad 13 tys. zachorowań. A od 1 stycznia do 8 stycznia tego roku zgłoszono aż 1 tys. 71 przypadków zachorowań na grypę sezonową i zespoły rzekomo grypowe. W tym samym okresie w roku 2012 roku takich przypadków było... 250.
Tak wysoka liczba zachorowań może się wiązać również z faktem, że w radomskim Sanepidzie zaszczepiło się przeciw grypie - w porównaniu z ubiegłymi latami - mało osób.
W radomskim Sanepidzie można zaszczepić się przy ulicy Aleksandrowicza 5 w każdy wtorek, środę i czwartek w godzinach od 15 do 16.30. Koszt szczepionki to 28 zł. Człowiek powinien być zdrowy, a w jego otoczeniu nie powinno być osób chorych.
Przypomnijmy, że powikłania po nieleczonej grypie mogą być bardzo poważne. Choremu grozi zapalenie oskrzeli, płuc, mięśnia sercowego, a w skrajnych przypadkach nawet zapalenie opon mózgowych.
Dorota Trojanowska/Fot. Szymon Wykrota