RED, fot. archiwum cozadzien.pl
Radomska fabryka Techmatik zatrudnia około 300 osób. Zazwyczaj szukają tu osób z wiedzą techniczną, z umiejętnościami posługiwania się specjalistycznymi programami - automatyków, inżynierów mechaników, mechatroników.
W biurze projektowania Techmatik pracują zazwyczaj absolwenci dawnej Politechniki, a obecnego Uniwersytetu Technologiczno- Humanistycznego. Jak mówią, na studiach technicznych zdobyli dobre podstawy, by pracować w firmie.
Obecnie fabryka szuka osób na stanowiska: dyrektor finansowy, kontroler jakości, konstruktor - technolog, ślusarz - spawacz-mechanik (szczegóły
TUTAJ).
CHCĄ OD RAZU 5 TYSIĘCY...- Przyznam, że w ostatnich latach wśród kandydatów na rożne stanowiska nie przeszkadza mi tak bardzo brak wiedzy, co brak chęci do pracy. Podejrzewam, że jest to brak chęci do pracy w Radomiu. Od dawna już na przykład nie możemy znaleźć spawaczy - mówi Andrzej Szary, zastępca dyrektora wydziału produkcji maszyn w fabryce Techmatik. - Co do osób z wyższym wykształceniem, to oni od razu po studiach chcą zarabiać 4-5 tys. zł. Ale tyle absolwentom dać nie możemy. Co innego po roku czy dwóch.
- 80 procent pracowników wydziału obróbki cieplno-chemicznej przyszło tu
z Zakładów Metalowych, gdzie kiedyś były nowoczesne technologie.
Dlatego znają się na pracy. Dziś niestety brakuje dobrych szkół... - dodaje Ireneusz Kowalski z Techmatik.
BRAKUJE ŚLUSARZY, TOKARZY, FREZERÓW, SPAWACZYW innej radomskiej fabryce - Toho Poland - szukają zazwyczaj osób na stanowiska produkcyjne, ze znajomością mechaniki i umiejętnościami logicznego myślenia. Firma zatrudnia około 130 pracowników. Miesięcznie napływa tu około 20 CV. Firma szukała ostatnio inżyniera narzędziowego (z wyższym wykształceniem technicznym (po mechanice budowy maszyn lub kierunkach pokrewnych) i operatora produkcji (z wykształceniem zawodowym lub średnim technicznym) oraz projektanta konstruktora.
- Podania można wysłać do nas na adres toho@toho.pl lub zostawić w recepcji. Zatrudniliśmy już wielu absolwentów radomskich szkół. Mamy o nich dobre zdanie. Oferujemy szkolenia, więc pracownicy i tak są odpowiednio przygotowywani do zawodu. Najbardziej na radomskim rynku brakuje ślusarzy, tokarzy, frezerów, spawaczy - wylicza Monika Gaczyńska, dyrektor ds. administracji Toho Poland. - Stąd problem z kompletowaniem załogi.
- Większość działań u nas to praca z maszynami. Ale mamy pracowników po różnych szkołach, nawet po "gastronomiku" czy szkole fryzjerskiej. Nikogo nie skreślamy. Dużo zależy od podejścia - jeśli ktoś chce pracować, to nie ma problemu - dodaje Mariusz Minda, kierownik produkcji w Toho.
NACISK NA SZKOLENIE SPECJALISTÓWRadomskie Imperial Tobacco zatrudnia w tym roku około 560 osób, w tym 350 w halach produkcyjnych. Z tego 10-15 procent pracuje na czas określony, w zależności od potrzeb firmy. Jak przyznaje szefostwo, problemy ze znalezieniem, zwłaszcza młodych, ludzi do pracy są.
- Dlatego od kilku lat prowadzimy program współpracy z uczelniami, w tym z radomskim UTH. To pomaga - przyznaje dyrektor radomskiej fabryki Katarzyna Wolińska. - Szukamy ludzi otwartych, chcących się uczyć. Dwa razy w roku prowadzimy rekrutację studentów na programy stażowe. Zostają u nas najlepsi.
Wiceprezydent Radomia Krzysztof Ferensztajn zdaje sobie sprawę, że w mieście brakuje specjalistów. I zapewnia, że z wiceprezydentem Ryszardem Fałkiem szukają sposobu na dostosowanie wykształcenia absolwentów szkół do potrzeb rynku.
- Jest już w Radomiu nacisk na tworzenie klas technicznych w szkołach, ale potrzeba czegoś więcej. Bez współpracy z zakładami pracy to się nie uda. Ideałem jest - tak się już dzieje w Polsce - kiedy firma finansuje (np. kupując pomoce naukowe) kształcenie w klasie o profilu ustawionym pod potrzeby danego przedsiębiorstwa. Jednak mniejszych firm na to nie stać. Dlatego szukamy sposobu stałego finansowania takich klas - może z ministerstwa? Myślimy głównie o branży metalowej, która w Radomiu dobrze się rozwija oraz skórzano - garbarskiej - mówi Krzysztof Ferensztajn.
