Władze Radomia mają względem Miasta Kazimierzowskiego plany inwestycyjne (remont i zagospodarowanie ratusza, rewitalizacja płyty rynku i kamienicy Deskurów), ale już teraz starają się, by radomianie na rynek i okoliczne uliczki wrócili. Dlatego część miejskich imprez organizowana jest na rynku, tutaj też przeniesiono cykl letnich koncertów „Spotkajmy się na Żeromskiego”. Stąd także poniedziałkowe spotkanie w magistracie - przedsiębiorcami i organizacjami pozarządowymi, dotyczące możliwości współpracy z miastem przy organizowaniu na rynku wydarzeń artystycznych czy imprez dla radomian. Przygotowanie takich wydarzeń było jednym z wniosków, które padały podczas spotkań z mieszkańcami czy konsultacji społecznych dotyczących Miasta Kazimierzowskiego.
Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
Mamy nadzieję, że wspólnie uda nam się przywrócić dumę z tego miejsca – mówił podczas spotkania wiceprezydent Konrad Frysztak. I nie ukrywał, że miasto liczy na pomysły zgromadzonych.
Tych nie było przesadnie wiele. Jedni narzekali, że informacje o tym, co już się dzieje – nie tylko na Mieście Kazimierzowskim, ale i w ogóle w Radomiu – są bardzo słabo rozpowszechniane i docierają po fakcie. Włodzimierz Pujanek, dyrektor MCSW „Elektrownia” apelował o kulturę wysoką na rynku; by Miasta Kazimierzowskiego nie przekształcić w pijalnię piwa tylko. Część zgromadzonych twierdziła, że społecznie to już się nikomu nie chce pracować, więc, żeby ożywić Miasto Kazimierzowskie, potrzebne są pieniądze. - Na dyskusję o pieniądzach przyjdzie pora, kiedy będą dobre pomysły – zauważył wiceprezydent Frysztak.
Izabela Kowalska, prezes Radomskiego Centrum Przedsiębiorczości zaproponowała, by wprowadzić na rynek „Weekendy z...”. - Może to być „Weekend z przedsiębiorcą”, „Weekend z artystą”, „Weekend z jazzem”. Ważne jest, żeby zachować ciągłość takiej imprezy i cykliczność. Żeby ktoś spoglądał w kalendarz i mówił sobie, np., że dzisiaj są na rynku artyści, więc się tam przejdę, na pewno będzie coś fajnego – przekonywała Izabela Kowalska. - A może miasto pomyślałoby o kupieniu paru leżaków na rynek? Żeby można było się wygodnie wyciągnąć i odpocząć.
- A może zaszydełkowanie części rynku? Albo zaszycie? - Dorocie Boryckiej prowadzącej restaurację „MammaLeo” bardzo spodobało się niedawne publiczne dzierganie przy pomniku Jana Kochanowskiego i ubranie wieszcza w wełniany krawacik.
Z kolei Beacie Domaszewicz z fundacji Miasto Aniołów marzą się żywe obrazy. - Ale tu już potrzebne są pieniądze, choćby na kostiumy – przyznała. I zaapelowała: - Używajmy nazwy „Kazimierz”, a nie „Miasto Kazimierzowskie”, która to nazwa jest długa i nieporęczna dla mówiącego. Przecież do Kazimierza mamy pełne, historyczne prawo.
Ostatecznie zdecydowano, że zebrani zastanowią się jeszcze i jeśli jakiś pomysł imprezy, eventu czy wydarzenia artystycznego przyjdzie im do głosy, to do połowy 15 podziela się nim z zespołem ds. rewitalizacji Miasta Kazimierzowskiego.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.
