Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Taniec polsko-ukraiński w Radomiu.

Taniec polsko-ukraiński w Radomiu.
Ma 23 lata. Pochodzi z Ukrainy. Pracował tam jako choreograf. Pół roku temu przyjechał do Polski, do Radomia. O nowym życiu, o tańcu i tożsamości polsko-ukraińskiej opowiada Cyryl Prochonow. 

Na Ukrainie uczyłeś tańczyć?

- Tak, pracowałem jako choreograf w Miejskim Pałacu Kultury i Domu Kultury. Prowadziłem tam dwa zespoły tańca współczesnego. Ukończyłem kurs i uzyskałem tytuł technika choreografa na miejscowym college’u. Później wstąpiłem na Chersoński Uniwersytet Państwowy na choreografię narodową, taniec ludowy i klasyczny. Jednak nie ukończyłem tego, ze względu na trudną sytuację na Ukrainie i przyjechałem do Polski.

Skąd pochodzisz z Ukrainy?

- Pochodzę z miasta Nowa Kachowka z obwodu chersońskiego, który graniczy z Krymem. Miasto położone jest nad Dnieprem, niedaleko Morza Czarnego i Azowskiego.

Kiedy przyjechałeś do Polski?

- W listopadzie minie pół roku odkąd jestem w Polsce.

I od razu zdecydowałeś się przyjechać do Radomia?

- Tak. Odbyło się to w ten sposób, że patrzyłem na mapę Polski i jeździłem po niej palcem. Wybór padł na Radom.

Czyli to był przypadkowy wybór?

- Tak. Po prostu pomyślałem, że to blisko stolicy, i że będzie to fajne miasto.

Nie masz tutaj nikogo?

- Nie, nie mam.

I jak Ci się podoba pół roku w Radomiu? Jak oceniasz swój wybór?

- Myślę, że to był i jest dobry wybór. Niektórzy radomianie mówią, że miasto jest biedne, i że  tutaj nic się nie dzieje, ale ja tak nie uważam. W moim rodzinnym mieście nic nie ma, same postkomunistyczne budowle,  tutaj wszystko jest dużo ładniejsze. Zupełnie inna rzeczywistość.

Jesteś tu prawie od pół roku czy przyzwyczaiłeś się już?

- Myślę, że tak, chociaż jeszcze słabo znam miasto. Mieszkam w pobliżu centrum. Bardzo mi się to podoba, że wszędzie jest blisko.

Poznałeś tu już kogoś, masz już jakichś kolegów?

- Kiedy poszedłem do szkoły językowej, bo chciałem nauczyć się polskiego, poznałem wielu Ukraińców, którzy też przyjechali do Polski. Przyjaźnię się z nimi, rozmawiamy ze sobą, czasem umawiamy się na kawę.

Z jakimi spotkałeś się trudnościami, aby dostać się do Polski, co musiałeś zrobić?

- Mam narodowość ukraińską, ale mam też polskie korzenie. Trudnością na pewno było samo dostanie się do Polski, która należy do Unii Europejskiej i jest dla nas - Ukraińców innym światem. Żeby trafić tu trzeba otrzymać wizę. Pomyślałem, że jeśli mam polskie korzenie, bo moja babcia ze strony mamy jest Polką, to mogę się starać o Kartę Polaka. Oczywiście wiązało się to ze zdaniem egzaminu, do którego trzeba było się przygotować ze znajomości historii Polski, języka, geografii itp. Nauka zajęła mi sporo czasu. Chociaż Polska położona jest niedaleko Ukrainy, to tak naprawdę mało wiedziałem na temat polskich tradycji i w ogóle o Polsce. Wszystkiego uczyłem się od początku i w pewnym momencie mnie to wciągnęło, stało się dla mnie interesujące. Gdy pojechałem do Konsulatu miałem pewien problem, bo nie miałem skserowanego jednego dokumentu, więc byłem trochę zawiedziony tym, że może się nie udać nawet dostać na egzamin. Ale na szczęście udało się, mamy przecież XXI wiek, więc można było wszystko załatwić za pośrednictwem internetu. Egzamin nie był prosty. Po jego zdaniu podpisałem dokument potwierdzający, że należę do Narodu Polskiego. Teraz czuję się zarówno Ukraińcem, jak i Polakiem. A dzięki przygotowaniu do egzaminu mam sporą wiedzę o Polsce, której z pewnością nie mogę się powstydzić.

Nie masz problemów z tożsamością?

- Nie, bo czuję się w połowie Polakiem a w połowie Ukraińcem i nie  wstydzę się tego, że pochodzę z Ukrainy.

Dlaczego zdecydowałeś się wyjechać?  

- Na kartę trzeba było czekać około miesiąca. Czas niewyobrażalnie mi się dłużył. Ja jako człowiek sztuki jestem bardziej wrażliwy na to, co się dzieje wokół, a obecna sytuacja na Ukrainie nie ułatwiała mi pracy. Pojawił się  problem finansowy, nie mogłem już płacić za swoje mieszkanie. Kiedy w kraju trwa wojna to i ceny wzrastają. Tam brakowało mi odpowiedniego klimatu do tańca. Wojna bardzo źle wpływała na kształt zajęć. Pamiętam jak pewnego dnia musieliśmy ukryć się w schronie przed możliwym nalotem. No i wtedy zajęcia wyglądały tak, że sprzątaliśmy w tym schronie. Nie chciałem mieszkać w tej atmosferze. No i pomyślałem, żeby przyjechać do Polski. Zostawiłem tam swoją rodzinę: brata z rodzicami. Natomiast moja siostra od 10 lat mieszka w Niemczech. Ona zawsze chciała mieszkać na zachodzie. Każdego wieczoru rozmawiamy przez Skype’a i wspieramy siebie nawzajem. Mama rozumie, że mi jest trudno być tutaj samemu, a ja wiem, że im jest trudno żyć bez syna. Na Ukrainie rodzina jest na pierwszym miejscu. Obecna sytuacja tego nie ułatwia, ale za pośrednictwem Skype’a da się jakoś funkcjonować.


Ale brakuje takiego kontaktu fizycznego?

- Tak. Mama zawsze dzwoni i pyta czy coś zjadłem czy nie jestem głodny. Dla niej to jest najważniejsze w tym wszystkim. A ja martwię się o to, czy na Ukrainie jest pokój, czy wszyscy są zdrowi i czy żyją.

Przyjechałeś do Radomia i jak wyglądały twoje pierwsze kroki w tym mieście?

- Pierwsze co zrobiłem, to następnego dnia po przyjeździe poszedłem do szkoły, aby nauczyć się języka. Będąc jeszcze na Ukrainie, w trakcie ponad miesięcznego oczekiwania na Kartę Polaka znalazłem mieszkanie przez Internet. Będąc już tutaj szukałem pracy i znalazłem w szkole tańca, ale jeszcze nie mam kompletnej grupy. Chciałbym bardzo uczyć wiele osób, ale wiem, że jeszcze nikt mnie nie zna i trudno mi znaleźć chętnych na zajęcia.

Z czym miałeś największe trudności jeśli chodzi o naukę języka polskiego?

- Nie mogę zrozumieć wszystkich odmian przez przypadki. W Polsce używa się słowa „jest” i „są” w liczbie mnogiej. W języku ukraińskim tego nie ma, nie używamy tego po prostu.


Skąd pasja do tańca? Kiedy to się zaczęło, czy zawsze chciałeś tańczyć? Czy w rodzinie masz jakieś korzenie artystyczne?

- W rodzinie każdy ma wykształcenie techniczne. Ja zacząłem tańczyć, kiedy miałem 6 lat. Pierwsze zajęcia były takie, że w ogóle mnie to nie interesowało. Tam bardzo ważna była dyscyplina, odpowiedni strój, a ja byłem dzieckiem i nie chciałem robić tego co wszyscy. Tańczyłem taniec klasyczny i ludowy do 13 roku życia, po czym miałem roczną przerwę. Kiedyś udałem się na zajęcia z tańca współczesnego, byłem zachwycony. Zobaczyłem, że można tańczyć zupełnie coś innego. Wciągnęło mnie to. To było coś nowego. Pokazuję w tańcu swoje emocje. Tańczę całym sobą. Po ukończeniu szkoły przyszedł czas na wybranie uniwersytetu, co prawda rodzice namawiali mnie, żebym wybrał sobie jakiś kierunek techniczny i poszedłem na studia związane z budową maszyn, ukończyłem je, ale tak naprawdę przetrwałem je dzięki tańcowi. Nauczyciele widzieli, że nie mam pasji do tego kierunku technicznego. Na początku nauki w college’u uczęszczałem do zespołu tanecznego, jednak niestety zespół się rozpadł, ponieważ odeszła osoba prowadząca. Wówczas razem z kolegami przygotowaliśmy występ i kiedy dyrektor zobaczył moje umiejętności, zaproponował mi pracę jako choreograf. Dzięki temu jednocześnie uczyłem się, a  po zajęciach pracowałem. To były pierwsze kroki w tym zawodzie. Pracowałem tam do chwili wyjazdu z Ukrainy.

Jak Ci się podoba tańczenie w Radomiu?

- Prowadzę zajęcia dwa razy w tygodniu. Nie wiem co zrobić, żeby przyciągnąć więcej osób. Zapraszałem na bezpłatne kursy osoby, które chciałyby się nauczyć tańczyć

Myślisz żeby otworzyć coś własnego?

- To jest moje marzenie. Chciałbym pokazywać różne style tańca i mówić też o tym, czym jest kultura ukraińska. Uczyć co to jest folk, modern, modern jazz, contemporary albo połączyć różne style, na przykład folk z modernem. To nie byłby tylko taniec ludowy, który jest w jakiś sposób ograniczony w ruchach.

Brałeś udział w jakichś konkursach tanecznych?

- Na Ukrainie ze swoimi zespołami brałem udział w wielu konkursach krajowych i obwodowych, zdobyliśmy dużo nagród. Mój zespół zajął trzecie miejsce w konkursie międzynarodowym. Ja sam też otrzymywałem nagrody, za wkład w choreografię. Trzeba podkreślić, ja jestem choreografem, a nie tancerzem. Różnica jest ogromna. Chcę tworzyć choreografię i uczyć, a nie tańczyć.  W czasie wolnym myślę o choreografii. Układam różne układy taneczne. Mam specjalne kartki, gdzie wszystko zapisuję. Cały czas przygotowuję się do tego, że zacznę pracę w tym kierunku.

Tęsknisz za domem ? 

- Mam takie momenty, że tęsknię aż za bardzo. Nie jestem ze stali. Kiedy dzieje się tak, że ludzienie chcą przychodzić do mnie tańczyć i mam chwile zwątpienia, że nic mi nie wychodzi, wtedy tym bardziej chcę zobaczyć mamę i wrócić do domu. A potem pojawia się nadzieja i myśl, że przecież tutaj jest mój drugi dom. Nie chcę zrezygnować z mojego marzenia. Chcę do ostatniego momentu walczyć o to, aby pracować jako choreograf. Ponadto chcę korzystać z tego co mam, bo Polska jest naprawdę piękna. Może wstyd mi mówić, ale po Polsce podróżowałem więcej niż po Ukrainie. Byłem w wielu miejscach: w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Toruniu, Wrocławiu i mniejszych miastach jak Kazimierz Dolny. Byłem w Górach Świętokrzyskich i nad morzem. W Polsce zobaczyłem takie budowle i widoki, których nigdy w życiu nie widziałem i nie wierzyłem, że mogę je na własne oczy oglądać.
 
Co ze świętami. Planujesz jechać do domu? 

- Nie planuje.

Na święta będziesz sam?
  
- Tak. 11 października miałem urodziny i to były moje pierwsze urodziny, które spędziłem sam. Nie boję się samotności. Myślę, że jestem silną osobą. Na początku jest trudno. Jednego dnia jest trudno, nie mam znajomych, nie mam pieniędzy, i co zjeść, a następnego wychodzę z przyjaciółmi i mam co jeść, na tym polega życie. 
 
Chcesz w ogóle wrócić do domu? Czy to jest bilet w jedną stronę?        

- Zawsze jest droga powrotna.

A gdybyś wrócił miał byś możliwość przyjazdu do Polski ponownie? 

- Ja tak zrobiłem, żeby zacząć budować swoje życie od nowa tutaj. Wszystko, co mam tam, to już tego nie ma.

Czyli odciąłeś się od tego?

- Tak.

Ale rodzina została. 

- Tak, rodzina została. Ukraina przeżywa teraz trudny okres, ale wszyscy marzymy o tym, żeby weszła do Unii Europejskiej. Moja rodzina planuje zostać w kraju, dlatego chcemy, żeby granica między Ukrainą a Polską i innymi krajami została otwarta, aby można było bez problemu przyjeżdżać w gości jeden do drugiego. Bo w tej chwili jest to bardzo trudne.
 
Gdybyś został w domu, to trafiłbyś do wojska?

- Pewnie tak.  

Czy zatem to był powód, dla którego  chciałeś stamtąd wyjechać? 
 
- Poniekąd tak, ale właściwie na moją decyzję złożyło się kilka powodów. To wszystko się skumulowało. Nie boję się tej wojny, i nie bałem się iść do wojska, ale zrozumiałem, że to nie jest moja wojna. Ludzie umierają, jednak tak naprawdę nikt z nich nie rozumie za co umiera. Marzę o tym, żeby Ukraina była zjednoczona, aby ludzie nie ginęli. Kiedy byłem już w Polsce zadzwonili do mnie moi przyjaciele i powiedzieli, że zabrali do wojska mojego szkolnego kolegę. Za dwa dni zadzwonili ponownie i dowiedziałem się, że wrócił… martwy i będzie pogrzeb. Byłem w szoku. Kocham swój kraj, ale nie chcę żyć w takim kraju, gdzie w bezsensowny sposób giną ludzie. Ta wojna jest nieprawdziwa, ale ludzie umierają naprawdę.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
 
Jak wygląda twoja sytuacja materialna? Ciężko jest się utrzymać za to, co zarabiasz. Starcza na opłaty, wyżywienie?  
 
- Kiedy zdecydowałem się przyjechać do Polski, to przez cały rok odkładałem pieniądze na wyjazd. Pomogli mi też rodzicie. Więc mam odłożone jakieś tam oszczędności. Nie jestem osobą rozrzutną. Coś zarabiam w szkole, ale to nie są wielkie pieniądze. Zanim zacząłem swoją pierwszą pracę na Ukrainie to powiedziałem: „chcę u was pracować i możecie mi za to nie płacić, ja chcę po prostu realizować swoje marzenia”. Podjąłem pracę, ale powiedzieli mi, że nie mogą mnie zatrudnić bez wynagrodzenia. Tutaj nie chodzę i tak nie mówię, po prostu robię swoje, chcę pracować w tym, w czym jestem dobry, czyli w nauce tańca.
 
Jak przyjechałeś do Polski, to zetknąłeś się z takimi sytuacjami, że ludzie patrzyli na ciebie nieprzychylnie ze względu na pochodzenie?
 
- Zdarzyło się raz, że na Facebooku ktoś pod moim postem, w którym zapraszałem wszystkich na moje zajęcia, napisał mi: "śmierć ukraińskim banderowcom”. A ja tak naprawdę w połowie jestem Polakiem. Jedynie mówię tylko dziwnie, ze wschodnim akcentem. Jednak myślę, że Polacy są otwarci i chętnie pomagają. Miałem takie szczęście, że trafiłem na dobrych ludzi. Kiedy uczyłem się polskiego, moja nauczycielka odnosiła się do mnie jakbyśmy byli przyjaciółmi, pokazywała nam Radom. Gdy tu przyjechałem bałem się tego pierwszego kontaktu, że nikt mnie nie zrozumie, bo nie potrafiłem dobrze mówić po polsku. Przed wyjazdem oglądałem polskie filmy i czytałem książki, żeby przynajmniej zrozumieć jak mówią Polacy.
 
Mówiłeś, że dużo podróżowałeś po Polsce, które miasto wytypowałabyś jako najładniejsze?

- Gdańsk, a potem Kraków. Na Ukrainie pokazują wiele programów o Polsce. W telewizji wyglądało to pięknie, ale na żywo jeszcze bardziej. Architektura tutaj przypomina mi Zachodnią Ukrainę, Lwów. Jestem zachwycony Polską. 
 
A jak podoba ci się Radom? 

- Kiedy pierwszy raz wyszedłem na spacer, robiłem zdjęcia każdemu domowi i wysyłałem mamie, żeby zobaczyła jakie tu są fajne budynki, bo tutaj jest inna architektura. To wszystko zrobiło nam nie ogromne wrażenie.

To jest trudny czas dla Polski, ale i Europy, ponieważ  cały czas  napływają imigranci. Nie boisz się, że niektórzy potraktują Cię jako takiego imigranta, który chce zabrać pracę i przestrzeń?  

- Polacy myślą, że Ukraińcy przyjeżdżają tutaj by zabierać im pracę, ale tak naprawdę Ukraińcy idą pracować tam, gdzie nie chcą pracować Polacy. Na Ukrainie wysoka pensja wynosi 3000 hrywien, co w przeliczeniu na polską walutę wynosi 500 zł. Średnio zarabia się na Ukrainie w granicach 200-300 zł.
 
Na co to starcza na Ukrainie? 

- Rok temu przed wojną. To były wielkie pieniądze. Starczało na jedzenie, zapłatę mieszkania, można było kupić coś sobie i odłożyć.

A w tej chwili? 

- Przez ostatni miesiąc na Ukrainie nie kupowałem sobie już niektórych produktów. Ostatni rok mieszałem sam i na kilka miesięcy przed przyjazdem do Polski chodziłem jeść do rodziców, bo nie wystarczało mi pieniędzy, jeżeli chciałem odkładać na wyjazd.
 

Czego ci najbardziej brakuje z Ukrainy?
 
- Jedzenia, ale sam gotuję sobie np. barszcz ukraiński. W Krakowie poszedłem do restauracji ukraińskiej i ucieszyłem się, że wreszcie spróbuję domowego jedzenia. Zamówiłem sobie barszcz i byłem rozczarowany, bo to nie był barszcz ukraiński. My dodajemy kartofle, kapustę, dużo buraków i fasolę. Wychodzi z tego bardzo gęsta zupa. A tutaj barszcz był rzadki i za słodki. Muszę powiedzieć, że smakuje mi polskie jedzenie. Tutaj bardzo popularny jest majeranek, a my go nie używamy. W obu krajach je się pierogi, ale bardzo się różnią. My nadziewamy je samymi ziemniakami albo tylko kapustą i wtedy nazywają się warenyki. Na pierogi z mięsem mówimy pielmieni. Po wierzchu polewamy śmietanę i sypiemy koperek. 
 
 Próbowałeś żurku? 

- Bardzo mi smakuje. Poszedłem do restauracji, żeby spróbować takiego prawdziwego żuru. Nie wyglądał apetycznie. Nie mogłem zrozumieć tego, że można dodać jajko i kiełbasę do zupy. To było takie dziwne, ale naprawdę smaczne.
 
Są jakieś różnice między Polakami a Ukraińcami?

- Jesteśmy bardzo podobni. Tak samo narzekamy. My widzimy jak żyją Polacy, czy mieszkańcy innych krajów Europy i chcemy żyć tak samo. A Polacy widzą jak żyją Niemcy, Anglicy, jednak nie widzą już jak żyje się na Ukrainie. Trzeba jednak patrzeć w obie strony. Jak jechałem z lotniska z Warszawy do Radomia i patrzyłem przez okno, widziałem drogi jakie są w Polsce. Być może zabrzmi to śmiesznie, ale zachciało mi się dotknąć asfaltu, bo nie wierzyłem, że drogi mogą być takie równe. Byłem w szoku, że można tak dbać o swój kraj. U nas na Ukrainie są miasta gdzie nie ma nawet dróg, a większość jest nieodremontowana. W Polsce nie jest tak źle, jak mówią Polacy. Przyjechałem z cywilizowanego kraju, gdzie właściwie wszystko jest. Ukraina to przecież nie Afryka, a mam wrażenie jakbym właśnie przyjechał z Afryki, gdzie nie ma dróg.

W Polsce czuję się jak w domu. Jadąc tutaj miałem takie uczucie, jakbym przyjechał do starszego brata. Wszystko wydawało mi się takie znajome. Chcę, żeby Polska przyjęła mnie jako swojego człowieka. Tak naprawdę nie różnię się od Polaków i nie chcę się wstydzić tego, że jestem Ukraińcem. Jestem zarówno Polakiem i Ukraińcem.


Rozmawiała Katarzyna Skowron

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy