
- Zamierzamy złożyć wniosek do Urzędu Miejskiego o pozwolenie na wybudowanie pawilonu. Obecnie trwają prace projektowe. Chcemy, by pawilon stanął przy parkingu od ul. Dębowej i łączył w sobie handel z całą oprawą pogrzebu. Miałyby się tam znaleźć dwie firmy pogrzebowe, dwie kamieniarskie, sprzedawcy zniczy i kwiatów. Chcielibyśmy zbudować tam również kaplicę i chłodnię na ok. 20 ciał. Ale to jest na razie na etapie koncepcji - mówi ks. Andrzej Tuszyński, proboszcz parafii św. Wacława na Starym Mieście. Cmentarz przy ul. Limanowskiego jest pod opieką parafii.

- Stragany sprzedawców zniczy i kwiatów tarasują chodnik przy ul. Limanowskiego. Trudno tamtędy przejść. Kierowcom również ciężko zobaczyć pieszego w gąszczu sztucznych i prawdziwych kwiatów. To niebezpieczne. Nierzadko zdarza się, że przy tych straganach stoją dzieci i sprzedają znicze. Dlatego chcemy uporządkować ten teren dla dobra sprzedających, kupujących, kierowców i pieszych. Słyszeliśmy o planach powstania pawilonu od strony ul. Dębowej, obok parkingu należącego do cmentarza. Ta lokalizacja wydaje się być najlepszą - informuje Andrzej Kielski, dyrektor ZUK.
Podobny pawilon udało się zbudować na cmentarzu przy ul. Ofiar Firleja.
- Na radomskich cmentarzu komunalnym zbudowaliśmy pawilon dla kupców zniczy i kwiatów. Trwało to ok. trzech miesięcy, ale wcześniej musieliśmy się uporać z tzw. procesem inwestycyjnym, czyli zgromadzeniem wszelkich pozwoleń i dokumentów, a to zajęło nam ponad dwa lata. Niemniej jednak pawilon udało się wybudować i teren przycmentarny jest tu ucywilizowany - tłumaczy Andrzej Kielski.

Jednak wśród sprzedawców zniczy i kwiatów, stojących dziś przy ul. Limanowskiego, zdania są podzielone.

- Jestem przeciwna temu pomysłowi. Głównie chodzi mi o lokalizację nowego pawilonu. Być może na ul. Dębowej jest bezpieczniej i jest więcej miejsca, ale handel będzie trudniejszy. Tam nikt nie chodzi i nie kupuje, jest tam tylko jedno wejście na cmentarz. To za mało. Poza tym nie wiadomo, ile kosztowałoby miejsca w takim pawilonie. Teraz za miejsce na chodniku przy jezdni płacę miesięcznie 100 zł za rezerwację oraz dodatkowo dziennie 9 zł. To wcale niemała kwota - tłumaczy jedna z handlarek z ul. Limanowskiego.
- Nic nie wiem na temat powstania pawilonu od ul. Dębowej. Lepiej, żeby on nie powstał. Na pewno nie w tamtym miejscu. Ludzie przyzwyczaili się do kupowania zniczy, kwiatów czy wiązanek na ul. Limanowskiego. Tutaj jest jakiś ruch: przystanki autobusowe, mały parking. Jest większa szansa na sprzedaż niż tam, gdzie praktycznie nikogo nie ma - dodaje inny sprzedawca.
Na ewentualną likwidację stoisk przy ulicy Limanowskiego źle zapatrują się również radomianie, którzy przez lata po prostu przyzwyczaili się do stoisk na ul. Limanowskiego.
- Dotąd to było proste - pod bramą cmentarza kupowałam znicze i szłam na groby. Jeśli zlikwidują stoiska przy Limanowskiego, będę musiała okrążać cały cmentarz? To niedorzeczne. Mam już 70 lat i nie dla mnie takie wycieczki - mówi Stanisława Zarębska, radomianka.
A co Wy o sądzicie o przeniesieniu okołocmentarnego handlu z ul. Limanowskiego na Dębową? Czekamy na komentarze.
Karolina Sierka/fot. Michał Sołsnia