Mężczyznę, który ze skargą zadzwonił do redakcji, rano na SOR zawiozła karetka, bo wcześniej w domu źle się poczuł, było mu słabo. - Usiadłem na jedynym krześle, które było na korytarzu, ale pielęgniarka właściwie mnie z niego zrzuciła i je zabrała. A ja choruję na epilepsję, więc proszę sobie wyobrazić, jak było mi trudno. Wózków też nie było. Ignorowano mnie i kazano czekać. I jeszcze mnie pielęgniarka pytała, co ja tu robię? No przecież nie byłem tam, żeby sobie posiedzieć – relacjonował przez telefon pan Przemysław, który nie krył swojego oburzenia. - Poczekałem jeszcze chwilę, wziąłem taksówkę i wróciłem do domu. Czekałem około godziny. No nie może tak być, żeby pacjent tyle czekał.
Szpital potwierdza, że jeden z pacjentów - po zarejestrowaniu w SOR – samowolnie się oddalił. - Został zarejestrowany w SOR o godzinie 9.33 i miał oczekiwać na przyjęcie przez lekarza. W tym samym czasie na oddziale przebywało 5 pacjentów wymagających pilnej pomocy – wyjaśnia Elżbieta Cieślak, rzecznik Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.
Przez pilną pomoc należy rozumieć m.in. akcje reanimacyjne. - W Radomskim Szpitalu Specjalistycznym obowiązuje system TRIAGE – system segregacji pacjentów, który pozwala zapewnić pacjentowi niezbędną pomoc w optymalnym czasie, przyporządkować pacjentów do grup pilności udzielenia pomocy medycznej – wyjaśnia rzecznik szpitala. - W ostatnich dniach odnotowujemy znaczący wzrost liczby pacjentów, którzy zgłaszają się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. W ciągu dyżuru przyjmujemy nawet 200 pacjentów. Dziś od godziny 7 do 12. 30 zarejestrowaliśmy 75 pacjentów. Na oddziały w trybie pilnym przyjęliśmy 14 osób.
Tak duża liczba przyjmowanych pacjentów powoduje, że ci w stanie lżejszym czekają na przyjęcie przez lekarza; tak też było w przypadku pana Przemysława, który żalił się redakcji. Szpital zaprzecza jakoby pacjent został potraktowany w sposób przez niego przedstawiony.
Mnóstwo pracy ma także Radomska Stacja Pogotowia Ratunkowego. - Telefon dzwoni bez przerwy od godziny 7 do 12 dyspozytorzy odebrali 109 połączeń, a zespoły ratownictwa medycznego wyjeżdżały 70 razy – wylicza Cieślak. - Przyczyn takiej sytuacji jest kilka, do szpitala zgłasza się coraz więcej osób uskarżających się na infekcje i powikłania poinfekcyjne, zmienna pogoda powoduje też złe samopoczucie, pacjenci skarżą się na dolegliwości kardiologiczne. Niestety część pacjentów, którzy mogliby skorzystać z pomocy lekarza rodzinnego, zgłasza się do szpitala lub wzywa pogotowie ratunkowe. Chcę przypomnieć, że Szpitalne Oddziały Ratunkowe. powstały, by ratować w przypadku zagrożenia życia lub poważnego i nagłego pogorszenia się stanu zdrowia – podkreśla rzecznik RSS i RSPR.
