Wszystko zostanie w rodzinie
Kiedy cała Polska wsłuchiwała się w tzw. taśmy Kaczafiego, ja postanowiłem zajrzeć na strony Parlamentu Europejskiego, a dokładnie w zakładkę „asystenci naszego europosła Zbigniewa”. Jedną z asystentek jest tam pani Karolina Tomaszewska, córka bliskiego kuzyna prezesa i żona austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera (tak, to właśnie ten, który nagrał Kaczafiego i oskarżył go o oszustwo, wynajmując przy tym za adwokata skaczącego Romka). Obrotna Pani Karolina pracuje w Parlamencie Europejskim od lat i asystuje 3 europoślętom PiS-u u każdego mając 0,6 etatu. Cenię młodych, przedsiębiorczych i ambitnych ludzi! A najlepsze jest to, że niezależnie od tego, jakie będą rozstrzygnięcia sądowe, to wszystko zostanie w rodzinie.
Siła promocji
Marka naszego miasta odniosła kolejny spektakularny sukces. Wszyscy wiedzą, że kozy kują w Pacanowie, a w Radomiu to „Siła w precyzji”. Wiedzą to nawet wspomniane wyżej kozy. Jedna z nich, rozczarowana jakością pacanowskiej usługi postanowiła zawitać do naszego miasta. Odłowili ją strażnicy miejscy i szukają strapionego właściciela.
Chwycimy się za portfel?
23 bańki – tyle dodatkowo zażyczyła sobie jedna z firm (ta radomska) z konsorcjum, które miało nam wybudować halę widowiskowo-sportową. Jeśli nie przystaniemy na ten dyktat, firma grozi opuszczeniem terenu budowy. Swoją drogą obecna jej obecność na budowie już teraz jest mocno symboliczna. Prezydent Radosław przyjął tę wiadomość z uśmiechem. Albo ma plan „B”, albo to już śmiech przez łzy.
Rzecznikiem w rzecznika
Wicemarszałek Adam z radnym Wiesławem wzięli się publicznie za przysłowiowe łby. Poszło o to, kto jest czyim „rzecznikiem”. Zaczął pan radny insynuując, że senator bawi się w rzecznika prezesa PPL-u. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Wicemarszałek odszczekał się, wytykając radnemu rzecznikowanie byłej prezes naszego portu. Panowie! Polecam szpady lub pistolety.
Rezerwat Radom?
Leszek Miller zwykł mawiać, że za dużo wodzów, a za mało Indian. I tak właśnie stało się w radomskim SLD. Ekswódz z Fabryki Broni tak bardzo chciał wysadzić z siodła obecnego wodza Marcina, że złożył w stolicy wniosek, by zlikwidować całą lokalną indiańską wioskę. Poszło o postawę w rozkroku wodza Marcina, który raz staje na konferencjach za Nowacką, raz za Schetyną, a kolejnym razem znowu występuje jako SLD. Wniosek przeszedł, ale nie bardzo spodobał się w naszej małej, nielicznej i mocno podstarzałej wiosce. Może się okazać, że w ogóle zabraknie czerwonych braci. Trzeba ich będzie wziąć pod ochronę!
Jak tu ufać Robertowi?
Jak tu ufać politykom? W telewizji mówią, że Wiosna, na fejsie Wiosna, na tłiterze Wiosna, a tutaj za oknem śnieg i zima…