Gdy w sierpniu Talibowie przejęli władzę w Afganistanie, a z lotniska w Kabulu ewakuowano kolejnych Afgańczyków współpracujący z polskim rządem, pomorskie miasta zadeklarowały swoją pomoc. To Sopot, Gdańsk i Gdynia. Nie czekały na pytania rządu. Już wtedy prezydent Sopotu, Jacek Karnowski, który jako pierwszy zgłosił chęć pomocy mówił, że bez poparcia polskiego rządu nic nie może zrobić, mimo gotowego zaplecza mieszkalnego, które ma wiele miast. Podobnego zdania jest prezydent Radomia, Radosław Witkowski, który zgłasza chęć pomocy i jednocześnie zaznacza, że konieczne są decyzje rządu. - W przypadku uchodźców z Afganistanu wszystko zależy od polskiego rządu. Jeśli polski rząd będzie potrzebował pomocy, to polskie samorządy, polscy prezydenci miast na pewno takiej pomocy udzielą. Natomiast nie da się takiej akcji i takiej polityki realizować tylko w oparciu zasoby samorządów, bo one są po prostu za słabe; potrzebne są jasne deklaracje, jasne konkretne decyzje rządu. Rząd polski powinien zabezpieczyć finanse dla takiej operacji - zaznacza Witkowski.
Prezydent Radomia deklaruje chęć pomocy i przypomina, że kilka lat temu Radom udzielił schronienia potrzebującym Ukraińcom. - Za politykę migracyjna odpowiada polski rząd i oczywiście samorządy są gotowe pomagać polskiemu rządowi, tak, jak to było w 2015 roku, kiedy to właśnie polski rząd wtedy pani premier Ewa Kopacz zwróciła się do polskich samorządowców, żeby pomóc przyjąć uchodźców z ogarniętego wtedy wojną Donbasu. My w Radomiu odpowiedzieliśmy na ten apel. Udało nam się w 2015 roku przyjąć rodzinę z Donbasu. Ci Ukraińcy w dalszym ciągu są w Polsce, a mężczyzna, ojciec, głowa tej rodziny pracuje w naszych radomskich wodociągach - przypomina włodarz Radomia.
Po ewakuacji afgańskich współpracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego i polskiej dyplomacji pod opieką Urzędu do Spraw Cudzoziemców znajduje się ponad tysiąc obywateli Afganistanu. Osoby te były skierowane przez wojewodów do wyznaczonych placówek do odbycia kwarantanny lub ośrodków dla cudzoziemców.