Pokemony atakują

Aplikacja na telefony Pokemon GO łączy świat realny z fikcyjnym. Gracz musi przemieszczać się po mieście z telefonem w ręku i szukać, a potem łapać pokemony, czyli stworki z popularnej kreskówki. W Pokemon Go jesteśmy uczestnikami i bohaterami gry jednocześnie. Nawigacja GPS ustala naszą lokalizację i porusza postacią. Gracze mogą korzystać z tzw. Pokestopów (lokalizacja, gdzie można otrzymać różne przedmioty), które umieszczone są w charakterystycznych miejscach miast.

„To ty i ja, musimy ocalić świat!”

Od soboty (16 lipca) gra jest dostępna na polskim App Store i Google Play. Niedawno moda zawitała również do Radomia. Na ulicach naszego miasta można spotkać młodych ludzi z nosami w telefonach. Na świecie pokemonów szuka już 18 mln osób.

Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.

Pytamy młodych radomian, dlaczego grają w pokemony. - To bardzo popularna gra na całym świecie. Poza tym dużo o niej czytałem na portalach społecznościowych. Chciałem zobaczyć, na czym polega - mówi Jacek.

„Trenuj ze mną/ nadszedł czas!”

Gracze spędzają całe dnie na świeżym powietrzu. - Jednym z pozytywów grania w pokemony jest to, że spędzam aktywnie czas. Jeżdżę na rowerze, spotykam się ze znajomymi i częściej przebywam na świeżym powietrzu - mówi 17- letni Mikołaj.

Jednak tego rodzaju aktywności nie ocenia wysoko Dominika Skupińska-Fila, psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 3 w Radomiu. – Młodzi ludzie wyjdą na dwór, ale w jakim celu? Nie po to, żeby się poruszać, nawiązać nowe przyjaźnie czy podtrzymywać stare, ale po to, by cały czas funkcjonować w świecie wirtualnym. Aplikacja w swoim założeniu miała sprawić, że młodzi ludzie wyjdą z domów, sprzed swoich komputerów – mówi psycholog.

Największe niebezpieczeństwo psycholog widzi w tym, że uczestnicy gry nie wychodzą ze świata wirtualnego.

„Najlepszym być naprawdę chcę”

Hasło „Złap je wszystkie” towarzyszyło każdemu odcinkowi popularnej niegdyś bajki „Pokemon”. W grze Pokemon GO jest podobnie. Polega ona na złapaniu jak największej liczby pokemonów. Jednak nie jest możliwe złapanie wszystkich, ponieważ musielibyśmy podróżować po całym świecie. Ale czy chęć złapania jak największej liczby kieszonkowych potworów nie prowadzi do rywalizacji? Do chęci bycia najlepszym? A wreszcie do uzależnienia i zniewolenia? – Tak, to prowadzi do rywalizacji: muszę dotrzeć pierwszy, muszę zdążyć, wszystko inne przestaje się liczyć. To może być uzależniające. Może się zdarzyć, że gracze będą tracić kontrole nad tym, co robią, bo najważniejsza jest gra - mówi Małgorzata Zaręba, psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 3.

Podobnie uważa ks. Sławomir Płusa. - Jeśli chodzi o ciągłe zdobywanie nowych poziomów, to może to prowadzić do autentycznego zniewolenia duchowego, czyli może za tym stać zły duch. Jeżeli jest się już na takim etapie, że nie ma więzi z Bogiem, nie ma relacji z ludźmi w postaci przyjaźni, czyli ten świat realny staje się mało istotny, to może stać za tym rzeczywiście podstęp złego ducha, który w tym momencie może manipulować człowiekiem – mówi ksiądz.

„Pokemon, czy już wszystkie masz?”

Dlatego też nasuwa się pytanie, czy gra jest bezpieczna? Już od samego początku aplikacja wywoływała wiele emocji. Niemalże od razu po pojawieniu się gry w internecie rozpętała się burza. W Stanach Zjednoczonych zaczęły pojawiać się informacje o negatywnych skutkach aplikacji. Większość z nich to tylko wymyślona informacja, by obniżyć zainteresowanie grą. Jednak jedną z potwierdzonych informacji był wypadek na autostradzie spowodowany przez 26- letniego Lamara Hicksona, który zatrzymał się, by za pomocą aplikacji złapać Pikachu.

Justyna Leszczyńska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Radomiu zapytana o grę, odpowiada, że do tej pory nie otrzymała żadnych zgłoszeń z Radomia ani okolic o wypadkach spowodowanych uczestnictwem w grze.

„Kraj przemierzę wzdłuż i wszerz”

Szukanie pokemonów nie ogranicza się jedynie do parków czy ulic. Pokemony pojawiają się także w miejscach kultu religijnego. - Tam, gdzie chodzi o szacunek dla ludzi, np. w muzeum w Oświęcimiu czy na cmentarzach, nie bawimy się, nie gramy w piłkę, nie jeździmy na rowerze czy nie rzucamy się śnieżkami. To nie miejsce na to. A skoro jest to gra, nie uważam, żeby kościół czy cmentarz były odpowiednim dla niej miejscem - mówi ks. Arkadiusz Latosek, były duszpasterz akademicki.

Podobnie grę komentuje ks. Sławomir Płusa. – Myślę, że występowanie pokemonów w kościołach czy na cmentarzach to nadużycie; to wypaczanie sensu określonych miejsc. Zarówno kościół, jak i cmentarz mają swoje przeznaczenie, dotyczą życia duchowego, dotyczą relacji z Bogiem. To tak, jakby ktoś włożył kiszonego ogórka do tortu – podsumowuje ksiądz.

Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.