Za oknami coraz cieplej, a na ławkach w parku, na przystankach lub trawnikach coraz więcej pijanych osób, które zmęczone alkoholem mają poważne problemy z dotarciem do domu.Na to zjawisko zwróciła nam uwagę jedna z czytelniczek.
- Odkąd zrobiło się ciepło, możemy zauważyć, że część z osób nadużywających alkoholu zrobiła sobie z trawników lub osiedlowych ławek noclegownię. Po kilkugodzinnej libacji po prostu nie mogą trafić do domu. Pomijam, że widok pijanego człowieka jest, powiedzmy sobie, mało estetyczny, ale najgorzej jest wtedy, gdy taka osoba budząc się z alkoholowego transu awanturuje się i załatwia swoje potrzeby fizjologiczne gdzie popadnie. Najwyższy czas coś z tym zrobić - zaapelowała pani Krystyna z Radomia.
Czy faktycznie w naszym mieście mamy do czynienia z plagą nietrzeźwych miłośników wylegiwania się na parkowych ławkach? - Potwierdzam, że coraz częściej dostajemy zgłoszenia, że ktoś pijany usnął na trawniku lub na klatce schodowej. Patrol policji, który przyjeżdża we wskazane miejsce ocenia, czy z człowiekiem pod wpływem alkoholu jest jakikolwiek kontakt. Jeśli zdrowiu i życiu takiej osoby nic nie zagraża i potrafi ona wskazać adres zamieszkania, to funkcjonariusze odwożą ją do domu. Czasami są one również przewożone do Policyjnej Izby Zatrzymań. Jednak w przypadku, gdy z taką osobą nie ma żadnego kontaktu, jest w stanie upojenia alkoholowego i ma obrażenia ciała, wzywamy pogotowie. Podejrzewamy, że tego typu zgłoszeń będziemy mieli w najbliższych miesiącach coraz więcej - powiedziała Justyna Leszczyńska z zespołu prasowego KMP w Radomiu.
- U nas procedury wyglądają tak samo, jak w przypadku policji. Najczęściej mieszkańcy informują nas o pijanych osobach śpiących w zimę na klatkach schodowych i w lato, gdy po imprezach nie wszystkim uda się o własnych siłach dotrzeć do domu - dodał Piotr Stępień, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu.
Wcześniej procedura związana z opieką nad nietrzeźwymi osobami była o wiele prostsza - po prostu delikwenci byli przewożeni do izby wytrzeźwień. Jednak w naszym mieście tego typu placówka nie funkcjonuje już od wielu lat.
- Izba wytrzeźwień przy ulicy Wernera nie działa od przeszło 12 lat. Miasto zdecydowało się na zamknięcie tej placówki, bowiem koszty jej utrzymania były bardzo wysokie. Obowiązki izby przejęła policja, straż miejska oraz służby medyczne. Oczywiście miasto dofinansowuje te instytucje, ale są to zdecydowanie mniejsze koszty niż wtedy, kiedy prowadziliśmy izbę - poinformowała Ryszarda Kitowska z zespołu informacji Prasowej i Publicznej Urzędu Miejskiego w Radomiu.
Pijani to nie tylko uciążliwość dla policji i Straży Miejskiej. To również problem dla radomskiego szpitala. - Tego typu pacjenci są bardzo męczący przede wszystkim dla personelu lecznicy, jaki i chorych. Często są do nas przywożone osoby, które nie wiedzą, co się z nimi dzieje i gdzie są. Awanturują się, krzyczą, nie potrafią zapanować nad swoim zachowaniem. Osobom w upojeniu alkoholowym pomagają najczęściej lekarze i pielęgniarki ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Jeśli chodzi o opłaty, to nie ma z nimi problemu, gdy dotyczą osób mających stałe miejsce zameldowania i pracują. Gorzej z tymi, którzy są bezdomni. Często mają oni wiele niezaleczonych schorzeń. Leczenie ich to rzecz jasna określone wydatki i straty - zaznaczył dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego Andrzej Pawluczyk.
Bez względu na to, w jakim stanie jest osoba śpiąca na ławce w parku, czy na trawniku nie wolno nam pozostać bezczynnym i nie udzielić pomocy. - Ani przez moment nie wolno się zawahać! To czy ktoś jest pijany czy nie, to należy mu się natychmiastowa pomoc. Często osoby, które wydają nam się pijane mogą cierpieć na hipo - lub hiperglikemię, związane z za niskim lub z za wysokim poziomem cukru w organizmie, zaburzenia rytmu serca, a nawet mogą przechodzić udar lub zawał serca. Apeluję, aby bez względu na wszystko pomagać takim osobom - od tego może zależeć czyjeś zdrowie lub życie - powiedziała lekarz internista Teodora Słoń.
A Wam często zdarza się spotkać pijane osoby, które śpią po klatkach lub w parkach? Co wtedy robicie? Czy udzielacie im pomocy? Zapraszamy do komentowania.
