O kilku tonach odpadów garbarskich, które ktoś przywiózł i wyrzucił przy ogrodzeniu cmentarza żydowskiego (ul. Towarowa/ Twarda) poinformował nas w ubiegłym roku czytelnik, który przechodził w pobliżu składowiska. „Przy ul. Towarowej przy ogrodzeniu cmentarza żydowskiego, ktoś samochodem ciężarowym przywiózł i rozładował stertę odpadów garbarskich, tzw. falszwiny, to toksyczny odpad” – napisał w e-mailu do redakcji. O możliwym skażeniu gleby przekonywał nas jeden z przyrodników radomskich. – Odpady garbarskie zawierają związki chemiczne, które z łatwością trafiają do gleby, powodując jej skażenie – tłumaczył Marek Miłkowski.
O sprawie kilka dni wcześniej została powiadomiona straż miejska. – Prawdopodobnie zostały tam wyrzucone dwie wywrotki odpadów garbarskich. Dostaliśmy także drugie zgłoszenie, dotyczące wyrzucenia odpadów garbarskich, tym razem przy ul. Ciborowskiej na Godowie, przy ogródkach działkowych. Tam została wyrzucona zawartość jednej wywrotki i jedna trzecia tego, co przy cmentarzu żydowskim – poinformował nas wówczas Piotr Stępień, rzecznik radomskich strażaków.
Zarówno straż miejska, jak i policja oraz prokuratura usiłowali ustalić, kto pod murem żydowskiego cmentarza zostawił odpady garbarskie. Postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Radomiu zostało umorzone wobec braku znamion przestępstwa. – Z opinii biegłego wynikało, że na strużynę składają się odpady, które nie zagrażają zdrowiu i życiu ludzi, zwierząt oraz roślin, dlatego śledztwo było dalej prowadzone przez policję jako wykroczenie; tak stanowią przepisy – mówi prokurator Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu. – Materiały zostały przekazane policji.
Po prawie roku odpady leżą tam, gdzie leżały. Z tym, że pokaźna początkowo sterta strużyn znacznie się zmniejszyła. Ktoś – sądząc zapewne, że to wysypisko odpadów – dorzucił kilka desek, stary materac i inne śmiecie. Jednak i to, co zostało, wydziela trudny do wytrzymania fetor.
Prokurator Małgorzata Chrabąszcz wyjaśnia, że to właściciel terenu powinien usunąć zalegające strużyny. – Jeżeli tego nie zrobi, wydaje się odpowiednią decyzję administracyjną, nakładającą na niego ten obowiązek. Jeżeli się z tego nie wywiąże, strużyny usuwa miasto, ale na koszt właściciela – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Okazało się, że działka przy ul. Towarowej, na którą nieznany sprawca wyrzucił odpady garbarskie (to nieformalna droga do betoniarni), należy do Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Warszawie, do której należy też cmentarz.
Ponieważ sprawcy podrzucenia nie wykryto, wydział ochrony środowiska i rolnictwa UM mógł wszcząć postępowanie administracyjne w sprawie wydania właścicielowi terenu nakazu usunięcia odpadów.
Sprawę zalegających strużyn od kilku miesięcy monitoruje radny Robert Fiszer. W połowie września skierował do prezydenta Radosława Witkowskiego interpelację, w której pyta, czy została wydana „decyzja nakazująca właścicielowi usunięcie odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania”. Radny chce też wiedzieć, jakie kroki może podjąć miasto, aby zmusić właściciela terenu do uprzątnięcia strużyn.
W odpowiedzi, podpisanej przez wiceprezydenta Jerzego Zawodnika, czytamy, że wydana 14 września decyzja, nakazuje Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, usunięcie odpadów. Fundacja ma prawo odwołać się od tego nakazu w ciągu 14 dni. Jeśli się nie odwoła i decyzja się uprawomocni, fundacja będzie zobowiązana posprzątać strużyny w ciągu 30 dni.
Skontaktowaliśmy się Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. – Pismo chyba doszło, ale nie umiem odpowiedzieć, jakie będą nasze następne kroki. Proszę się kontaktować na przełomie października i listopada – usłyszeliśmy.