Podobno Temida nierychliwa, ale sprawiedliwa, a i ślepa do tego. Podobno, bo to, o czym napiszę, swoje początki ma prawie cztery lata temu, gdy prezydent Radosław Witkowski na początku kadencji zasiadł w radzie nadzorczej spółki Świętokrzyski Rynek Hurtowy. W styczniu 2017 roku funkcjonariusze CBA zarzucili mu, że złamał ustawę antykorupcyjną i złożyli do rady miejskiej wniosek o wygaszenie jego mandatu. Według nich między styczniem a kwietniem 2015 roku, kiedy Witkowski był członkiem rady nadzorczej ŚRH, skarb państwa miał w tej spółce zaledwie 26,37 proc. udziałów. Z kolei prawnicy prezydenta dowodzili, że jako skarbu państwa liczyć się powinno także ponad 55 proc. akcji Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wtedy machina sprawiedliwości „ruszyła”, choć słowo „ruszyła” jest tu trochę na wyrost. Najpierw nad sprawą prezydenta pochylili się radni. Nie zdecydowali o wygaszeniu jego mandatu, uważając, że sprawą powinien zająć się sąd. Później wojewoda nakazał radzie ponowne zajęcie się sprawą. Ci - tłumacząc się tym, że sprawa już stanęła na sesji - nie zwołali kolejnej w tym samym temacie.
Następnym krokiem było wydanie przez wojewodę postanowienia zastępczego wygaszającego mandat prezydentowi Radomia. Jednak, jak wiadomo, od każdej decyzji można się odwołać. Tak też zrobił Radosław Witkowski i sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Dopiero 27 lutego tego roku sąd zajął się sprawą. WSA orzekł wtedy na korzyść prezydenta, uchylając postanowienie wojewody. Ten również odwołał się od postanowienia sądu i sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Gdy wszyscy zainteresowani myśleli, że na tym sprawa się zakończy, sąd wyższej instancji umył ręce i postanowił, że sprawa ma być ponownie rozpatrzona przez sąd instancji niższej. A czas płynął dalej - bardzo cenny czas, bo z każdym dniem coraz bardziej zbliżający nas do wyborów i naturalnego zakończenia kadencji przez obecnie urzędującego.
Czy zatem doczekamy się ostatecznego wyroku przed końcem prezydentury, czy jeszcze przy urnach do głosowania nie będziemy wiedzieli, czy złamał prezydent to prawo czy też nie? Sam tego nie wiem. Oby nie było tak, jak wtedy, gdy o stanowisko prezydenta Radomia walczył Piotr Szprendałowicz, który dopiero długo po wyborach został ostatecznie uniewinniony z zarzutu, że niezgodnie z prawem zdobył pozwolenie na broń. Wtedy przy urnach wyborcy również nie wiedzieliśmy, czy kandydat złamał prawo, czy też nie.
Kolejną sprawą jest nasze poczucie sprawiedliwości. Bo jaka to sprawiedliwość, jeśli sąd orzeknie, że prezydent złamał prawo i należy wygasić jego mandat, ale zrobi to po zakończeniu jego kadencji? Czy wedle prawa są ludzie równi i równiejsi?
W ostatnim czasie w całej Polsce organizowane są protesty w obronie niszczonego niezależnego sądownictwa, które zresztą popieram. Jednak zmiany w instytucjach, jakimi są sądy, na pewno są konieczne. Na pewno nie takie, jakie proponuje rządzące Prawo i Sprawiedliwość. Ale nie może tak być, że przez opieszałość wymiaru sprawiedliwości sprawiedliwość w naszym kraju może być najzwyczajniej w świecie przedawniona. Bo jak nazwać to, co zrobił Naczelny Sąd Administracyjny? No jak?