A gdy już wiatr rozwiał dymy po kibicowskich racach stadionowych masowo odpalanych przy okazji uroczystych obchodów Święta Niepodległości, w wolny poniedziałek obudziliśmy się w innym świecie. W klimacie przygotowań do kolejnych świąt. Bo przecież natura nie znosi próżni! A mimo, że czekają nas jeszcze andrzejki i związane z nimi wróżby, to musimy pamiętać, że są święta ważne i ważniejsze.
W poświąteczny poniedziałek ze znajomymi udaliśmy się do jednego z lokali w naszym mieście. Miła obsługa, dobre złociste z pianką, aż tu - szok. Z głośników dobiega coś dziwnego. Co takiego? Kolęda! Dzięki temu już 12 listopada można było choć trochę przenieść się w świąteczny, bożonarodzeniowy klimat. Zaczęliśmy żartować, że pewnie za moment w telewizorach zobaczymy „Kevina...”. Wtedy klienci baru z pewnością zamówiliby 12 potraw, co by stoły wypełnić. Ale skąd tak nagle, z zaskoczenia wziąć sianko, skąd opłatek? Jak bez tego poczuć magię świąt?
W mieście przygotowania świąteczne również idą pełną parą. Jeszcze przed Świętem Niepodległości na deptaku rozpoczął się montaż tunelu świetlnego. W marketach możemy już kupić bombki, lampki i inne stroiki. Lada moment pokażą się też same choinki, a z marketowych głośników wszyscy usłyszymy Wham i nieśmiertelne „Last Christmas” lub Mariah Carey z „All I want for Christmas is you”.
Okres reklam czas zacząć! W końcu coraz bliżej święta, więc nie może zabraknąć czerwonych ciężarówek z Mikołajem w środku, reklamujących wiadomy napój. Bo co w Bożym Narodzeniu jest najważniejsze? Radość z przyjścia Zbawiciela, spotkanie z rodziną przy wigilijnym stole? Nic bardziej mylnego. O to może chodziło kiedyś. Teraz - patrząc na to, co się dzieje - śmiało można stwierdzić, że handlowcy bardziej celebrują narodziny komercji niż narodziny Jezusa. Co kupić pod choinkę? Klocki, zdalnie sterowany samochodzik czy elektryczna kolejka to już za mało. Teraz liczą się komórki, tablety i drony. Ma być na bogato. A gdy bogactwa zabraknie? Nie ma się czym przejmować. Zawsze można wziąć pożyczkę. W świątecznej promocji, oczywiście. W naszym kraju tradycja jest przecież najważniejsza, a tradycją jest podejście typu „zastaw się, a postaw się”. Niech inni dobrze zapamiętają, że u nas jest na bogato. Niech wiedzą, że prezent nie był byle jaki. Kto ma dosyć patrzenia przy suto zastawionym stole na znienawidzoną teściową, też znajdzie coś dla siebie. Zawsze może popatrzeć w telewizor, w którym zobaczy dokładnie te same filmy, co rok temu. Polsat już zapowiedział „Kevina...”. Taka tradycja. Nie? To można skorzystać ze świątecznej promocji jednej z platform telewizyjnych i zamiast oglądać „Samego w domu” po raz enty, może uda się znaleźć coś nowego. Choć w to akurat wątpię.
Gdzie zatem w świecie pełnym komercji możemy jeszcze zobaczyć prawdziwego ducha Bożego Narodzenia? Chyba już tylko podczas wigilii dla samotnych. Tam nie liczy się kasa przeznaczona na przygotowanie wieczerzy. Najważniejsze, aby w ten szczególny wieczór być razem. By nie spędzać go samotnie.
Żeby nie dać się zwariować, pamiętajcie Państwo o jednym. Gdy już miną święta, lecz zanim zacznie się sylwestrowy szał, czeka nas jeszcze jedna rzecz. Wyprzedaże wszystkiego, co z okazji narodzin Jezusa nie zostało sprzedane i leży w magazynach. Przecież trzeba zrobić w nich miejsce na sylwestrowy i walentynkowy badziew...
