Przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy przed sądem przy ul. Warszawskiej zebrała się m.in. rodzina, a także bliscy znajomi zamordowanej Pauliny K. i jej prawie półtorarocznego syna Miłosza. - Uważamy, że ta śmierć była kompletnie bezsensowna. Chcemy walczyć o najwyższy wymiar kary, aby takich przypadków w przyszłości nie było, nie tylko z rąk tego sprawcy. Chcemy tego także dla innych rodzin, które w przyszłości będą musiały się z taką tragedią zmierzyć – mówiła przed sądem Marta Żak-Stępniewska.
Rodzina zamordowanej Pauliny K. jest w trakcie tworzenia stowarzyszenia o nazwie „12 maja”, która jest odniesieniem do dnia morderstwa. - W jego ramach chcemy walczyć o zaostrzenie kar za przestępstwa zwłaszcza wobec dzieci. Uważamy, że jako najbardziej bezbronne istoty, najbardziej wymagają ochrony przez dorosłych - wyjaśnia Żak-Stępniewska. Kary, które są wymierzane za przemoc wobec dzieci są za niskie i daje to przestępcom poczucie bezkarności, ponieważ wiedzą, że tak naprawdę, za kilka lat wyjdą i dalej będą mogli robić to samo.
Oskarżony Maciej S. ma 35 lat i jest informatykiem z Warszawy. Prokuratura zarzuca mu podwójne morderstwo byłej narzeczonej Pauliny K. i prawie półtorarocznego syna Miłosza. Sprawca miał kobiecie zadać nie mniej niż kilkanaście ciosów nożem w okolice szyi i klatki piersiowej, a także kilka w plecy; chłopcu natomiast kilka w okolice szyi.
http://www.cozadzien.pl/zdjecia/proces-macieja-s-zarzut-podwojnego-morderstwa-na-os-golebiow/49161
Maciej S. na początku procesu chciał umorzenia sprawy, bo jak twierdzi, nie on jest sprawcą; sąd wniosku nie uznał. Z odczytanych na rozprawie zeznań oskarżonego wynika, że zarówno na policji, jak i w prokuraturze przyznawał się do winy, składał też obszerne wyjaśnienia. W odczytanym protokole usłyszeliśmy, że mężczyzna przyjechał do Radomia, żeby zapoznać się za aktami sprawy w sądzie rodzinnym, ale ponieważ nie wziął dowodu, nie miał takiej możliwości. Następnie pojechał do mieszkania Pauliny K., ta miała mu otworzyć drzwi trzymając chłopca na rękach. „Chciałem z nią porozmawiać, ale kazała mi „wypierdalać”, dokładnie tak powiedziała. Podniosła rękę tak, jakby chciała mnie uderzyć, wtedy sięgnąłem do kieszeni kurtki po multinarzędzie i na ślepo zacząłem zadawać ciosy. Nie chciałem tego zrobić. Przykro mi, że tak się stało” - zeznał wcześniej.
Po dokonaniu morderstwa Maciej S. miał wrócić do Warszawy. Tam kupił nowe ubrania, przebrał się, a stare wyrzucił w okolicach Wieliszewa. Podczas przesłuchań nie potrafił powiedzieć, co zrobił ze scyzorykiem.
Teraz Maciej S. zmienia zeznania. W czwartek, 26 lipca oskarżony przekonywał skład sędziowski, że odczytane wcześniej zeznania zawierają nie jego słowa. - Jeśli chodzi o ten dzień, byłem w Radomiu. Chciałem pojechać do sądu, żeby sprawdzić akta rodzinne, ale ostatecznie nie pojechałem, bo się okazało, że nie mam dowodu. Potem pojechałem do Pauliny, żeby porozmawiać z nią, albo jej mamą. Nikogo nie zastałem i wróciłem do Warszawy – mówił na rozprawie oskarżony. - Nie przyznaję się. Nie ja to zrobiłem. To nie są moje słowa. Protokół został napisany w ciągu 35 minut. To jest niemożliwe, żeby w tym czasie napisać taką relację. Nie widziałem monitora podczas sporządzania protokołu. Wtedy byli też funkcjonariusze, którzy się nade mną znęcali. Nie miałem swobody wypowiedzi. Wyrażali się do mnie wulgarnie. Odnośnie spowodowania śmierci, nie wiem skąd się to wzięło – mówił 35-latek. - Zostałem zmuszony do podpisania tego protokołu. Mówili, że jeżeli nie podpiszę, to zobaczę, co się będzie ze mną działo. Bałem się o swoją mamę i ówczesną narzeczoną, która była w siódmym miesiącu ciąży. Nie zastanawiałem się nad konsekwencjami tej sprawy, najważniejsza była dla mnie rodzina.
Maciej S. twierdzi, że funkcjonariusze podczas przesłuchań się nad nim znęcali. - Na komisariacie byłem bity i nękany przez tzw. funkcjonariuszy policji. Byłem prowadzany w pozycji zgiętej, podduszany, kopany. W ciągu trzech dni od zatrzymania kilkukrotnie pobierali mi odciski palców i straszyli, że jeżeli nie będą w stanie tego zrobić, to będą mi obcinać opuszki palców – mówił na sali sądowej mężczyzna.
Oskarżony twierdzi także, że podczas miał utrudniony kontakt z adwokatem, któremu była podawana błędna godzina przesłuchań oraz że został zmuszony do wypowiedzenia mu pełnomocnictwa.
Oskarżony mówił o związku z Pauliną K. i okolicznościach rozstania. Maciej S. twierdzi, że był nękany przez Paulinę K. i jej siostrę. Podczas pierwszego dnia rozprawy zeznania złożył jeden z członków rodziny ofiary i biegły patomorfolog. Z zeznań świadka wynika, że Paulina K. bała się o swoje życie i dziecka.
Do tragedii doszło 12 maja 2017 roku w jednym z bloków na osiedlu Gołębiów II. Wówczas Maciej S. i Paulina K. nie byli już parą. Maciej S. został zatrzymany tego samego dnia.
