Członków rodziny radnej Michalskiej-Wilk zatrudnionych w urzędzie nazwał watahą, a awanse w urzędzie i miejskich spółkach, z racji przynależności do Platformy Obywatelskiej i znajomości z prezydentem Radosławem Witkowskim, nepotyzmem – to m.in. za te słowa radna Marta Michalska-Wilk złożyła pozew przeciwko Markowi Suskiemu. Radna domagała się zakazu rozpowszechniania w środkach masowego przekazu informacji naruszających jej dobre imię oraz nakazu publikacji przeprosin we wskazanych mediach za nieprawdziwe słowa, które padły na konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości we wrześniu 2018 roku.
Sąd nie zgodził się z zarzutami radnej. Sędzia Anna Gzel-Michalska przypomniała, że słowa wypowiedziane przez ministra Suskiego padły w czasie trwania samorządowej kampanii wyborczej. Zdaniem sędzi, ten okres rządzi się swoimi prawami, a wypowiedź ministra Suskiego należy rozpatrywać w szerszym zakresie niż we fragmencie odnoszącym się do samej radnej i jej rodziny. Sędzia uznała, że wypowiedź polityka była w szerszym kontekście oceną ówczesnego programu wyborczego Radosława Witkowskiego, który zakładał m.in. stworzenie 8 tys. nowych miejsc pracy w Radomiu. - Zdaniem sądu wypowiedź ta miała na celu ocenę działalności ugrupowania politycznego dotyczącego obietnic wyborczych prezydenta Radosława Witkowskiego z 2014 roku. Nie zawiera ona (wypowiedź ministra – przyp. red.) takich wypowiedzi, że to powódka w sposób niewłaściwy miała wpływać na zatrudnienie osób z nią powiązanych w jednostkach organizacyjnych gminy miasta Radomia – mówiła w uzasadnieniu sędzia Anna Gzel-Michalska.
https://www.cozadzien.pl/radom/michalska-wilk-vs-suski-poszlo-o-watahe/53105
Sędzia Gzel-Michalska mówiła także, że postępowanie potwierdziło, że matka radnej czy jej teść pracują w jednostkach gminy pracują od dawna. Podkreśliła również, że zarówno radna, jak i minister są osobami publicznymi, dlatego „zakres dopuszczalnej krytyki wobec osób, które pełnią funkcje publiczne, jest nieco większy”. - Informacje i opinie rozpowszechniane w kampanii wyborczej są traktowane jako część debaty na tematy, które leżą w zainteresowaniu opinii społecznej. Kampanię wyborczą często cechuje używanie języka pewnych przejaskrawień, uproszczeń, metafor i zdaniem sądu, osoby publiczne są poddawane krytyce – stwierdziła sędzia.
Orzeczenie jest nieprawomocne. Sąd nakazał radnej zwrot kosztów sądowych w wysokości 737 zł na rzecz Marka Suskiego.
Radna Marta Michalska-Wilk przyznaje, że orzeczenia sądu nie rozumie, dlatego będzie się od niego odwoływać. - Nie zgadzam się z uzasadnieniem. Poszerzona granica krytyki wśród osób publicznych to jedno, natomiast zgoda na pomówienia, na insynuacje, to drugie. A w tym wypadku pan minister Suski do takich insynuacji, do takich pomówień w stosunku do mojej osoby się posunął. Mojej zgody na to nie ma. Nie było jej do tej pory i nie będzie – powiedziała dziennikarzom po zakończeniu rozprawy radna Marta Michalska-Wilk.