Cztery działki przy ul. Skaryszewskiej i jedna przy ul. Lubelskiej są własnością skarbu państwa, a zarządza nimi Stołeczny Zarząd Infrastruktury w Warszawie. To w sumie 23,5 ha gruntu. Wiosną tego roku spółka Port Lotniczy Radom rozpoczęła starania o pozyskanie tych gruntów. Ministerstwo Obrony Narodowej nie widziało przeciwwskazań i w poniedziałek radni otrzymali projekt uchwały w sprawie nieodpłatnego użyczenia gminie przez skarb państwa pięciu działek. Gmina, a właściwie Port Lotniczy Radom, mogłaby dysponować gruntem do 9 września 2040 roku, czyli do czasu kiedy wygasa termin użyczenia pozostałej części terenu pod lotnisko.
Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.
Dodatkowe 23,5 ha ziemi potrzebne są spółce Port Lotniczy Radom na „wyizolowane stanowisko postoju samolotów”, a także pod „rozbudowę infrastruktury lotniskowej”, czyli pod budowę hangarów wraz z płytami przedhangarowymi i drogą kołowania, pod budowę wieży kontroli ruchu lotniczego wraz ogródkiem meteorologicznym i bazy paliw oraz niezbędnych do obsługi tego wszystkiego ciągów komunikacyjnych i parkingów.
Dyskusji nad projektem nie było żadnej. Za zawarciem umowy użyczenia gruntu głosowało 25 radnych; nikt nie był przeciw i nikt nie wstrzymał się od głosu.
XXXII sesja Rady Miejskiej
Ta uchwała nie był jednak jedynym lotniczym tematem podczas poniedziałkowej sesji. Radni dostali informację o tym, co aktualnie dzieje się w spółce Port Lotniczy Radom. Prezydent Radosław Witkowski stanowczo zdementował pogłoski, jakoby znalazł się inwestor dla lotniska. - Prawdą jest, że od kilku miesięcy spotykamy się z różnymi podmiotami i rozmawiamy o tym, co można zrobić w sprawie lotniska. Firma iHLS jest jednym z takich podmiotów i teraz jesteśmy na etapie uzgadniania z iHLS listu intencyjnego czy jakiejś umowy – tłumaczył prezydent. - iHLS ma od początku świadomość, że może kupić maksymalnie 49 proc. udziałów Portu Lotniczego. Ma też świadomość, że radomskie lotnisko jest współużytkowane przez wojsko, więc potrzebne są rozmowy także ze stroną wojskową.
I prezydent, i prezes spółki Port Lotniczy Radom Dorota Sidorko podkreślają, że Radomiowi potrzebny jest stabilny przewoźnik, czyli taki, który np. po miesiącu nie zrezygnuje z lotów. Współpraca z przewoźnikiem układa się bardzo dobrze, ale o tym, jak może układać się jeszcze lepiej, władze miasta i spółki będą rozmawiać pod koniec tygodnia we Lwowie z właścicielem i prezesem SprintAir.
- Z informacji o liczbie pasażerów i wydatkach spółki, które dostałem, wynika, że do każdego biletu dopłacamy jako miasto 6,5 tys. zł. To jest postawione na głowie. Radomskie jest jedynym lotniskiem, utrzymywanym w całości przez samorząd – mówił radny Ryszard Fałek.
Prezes Sidorko wyraziła nadzieję, że „rząd nas wesprze”. Choć na razie rozmowy np. z parlamentarzystami nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Ale może na spotkanie zgodzi się premier Beata Szydło, o co prosił kilka dni temu prezydent Witkowski.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.
