- Przyczyny śnięcia ryb nie są nam znane. Doszło do tego na terenie elektrowni, dlatego jest nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Natychmiast poinformowaliśmy odpowiednie służby - mówi Agata Reed, rzecznik Enea Wytwarzanie.
Rzecznik zapewniła, że odprowadzanie wody z elektrowni do Wisły odbywa się zachowaniem procedur. - Kiedy w poniedziałek poziom wody w Wiśle obniżył się do krytycznej wartości, była wtedy też bardzo niska temperatura powietrza i wody. Zdecydowaliśmy się o podjęciu działań, które nie dopuściły do zamarznięcia ujęcia wody dla elektrowni, a tym samym do zatrzymania produkcji prądu - mówi rzecznik.
Część wody zrzutowej po ochłodzeniu pary wylotowej skierowano w miejsce ujęcia wody. - Jest to ta sama woda, którą standardowo odprowadzamy do Wisły do kanału zrzutowego. Jej temperatura nie przekraczała dopuszczonej prawem wartości – mówi Agata Reed i dodaje, że normy środowiskowe wskazują, że temperatura oddawanej do Wisły wody nie może przekraczać 35 stopni Celsjusza.
Szok temperaturowy
Sprawę bada Inspektorat Ochrony Środowiska. - O wydarzeniu dowiedzieliśmy się we wtorek po południu, natychmiast zareagowaliśmy. We wtorek i w czwartek zostały pobrane próbki wody. Na miejscu przeprowadziliśmy badania przewodnictwa, zmierzyliśmy temperaturę wody i stopień natlenienia nie wykazały wartości odbiegających od norm – mówi Tomasz Skuza, kierownik radomskiej delegatury inspektoratu. Pobrane próbki są teraz badane. Czy badanie fizykochemiczne coś więcej wykaże, dowiemy się pod koniec przyszłego tygodnia.
Zdaniem pracowników inspektoratu na chwilę obecną najbardziej prawdopodobną przyczyną śnięcia ryb, była nagła różnica temperatur między wodą w Wiśle a wodą zrzuconą z elektrowni. Tomasz Skuza potwierdza, że ze wstępnych ustaleń wynika, że elektrownia nie przekroczyła norm temperatury oddawanej do rzeki. - Jednak prawdopodobnie różnica temperatur, która pojawiła się nagle spowodowała szok temperaturowy - mówi kierownik radomskiej delegatury inspektoratu.
apk/ fot. fb "Wędkarstwo to co lubię"