Mieszkańcy ulicy Józefowskiej domagali się oświetlenia na swojej ulicy oraz kanalizacji. – Jest XXI wiek, a nasze dzieci muszą chodzić w strasznych ciemnościach! – przekonywała jedna z mieszkanek.
– Jesteśmy średniozamożnym miastem, a z takimi problemami borykają się największe miasta w Polsce. Takich ulic, jak wasza mam 300 w roku, a pieniędzy zaledwie na kilka – odpowiadał Andrzej Kosztowniak. – Musicie przygotować dokumentację, to jest pierwszy krok, wtedy wejdziecie do gry. Jeżeli będą oszczędności to wówczas będziecie brani pod uwagę, już nawet w 2013 roku. – Czekamy już tyle lat, to jeszcze poczekamy – podsumował mieszkaniec z ulicy Józefowskiej.
- Kiedy zostaniemy zauważeni jako ludzie? Wozicie koce do schroniska, żeby zwierzakom było ciepło, a my marzniemy – mówił jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Planty 7. Jego problem polega na braku podłączenia do centralnego ogrzewania, przy jednoczesnym zakazie palenia w piecach. Część mieszkańców bloku została podłączona do centralnego ogrzewania. – Trudno mi odpowiadać za decyzje zarządu wspólnoty, dlatego nie mogę panu nic jednoznacznie odpowiedzieć. Muszę poznać istotę tego problemu – wyjaśnił prezydent.
Liczną grupę stanowili również mieszkańcy bloku socjalnego przy ulicy Mieszka I 15 (o tej sprawie mówiliśmy w reportażu video - TUTAJ). Pytali o ogromne zadłużenie bloku i dopłaty do rachunków, które otrzymali - od 1 do nawet 4,5 tys. złotych.
– Ciężko mi uwierzyć, że możliwe jest aż tak wielkie zadłużenie w ciągu kilku lat. Lokale socjalne to najtrudniejsze w Radomiu nieruchomości do zarządzania, niektórym tam wydaje się, że nie muszą płacić rachunków. Będziemy walczyć z takimi osobami. Współpracujemy z MOPS-em, ci najtrudniejsi lokatorzy będą przenoszeni do budynków o jeszcze niższym standardzie – wyjaśniał Andrzej Kosztowniak. – Państwa sprawie muszę się lepiej przyjrzeć, trzeba sprawdzić skąd tak wysokie dopłaty – dodaje.
– W naszym bloku są kartony i blachy zamiast okien, a obok nowiutka ulica. Po co ona? Lepiej nam odremontować klatki, żeby nam się lepiej żyło – mówiła jedna z mieszkanek bloku.
– Jest jeden przystanek, gdzie cały czas wybijana jest szyba, a my ją wstawiamy. Szlag mnie trafia, kiedy tam przejeżdżam i widzę, że znowu jest wybita. Ludzie muszą nauczyć się szacunku, tylko jak to zrobić? Co z tego, że wstawimy wam szyby, jak i tak zaraz ktoś je wybije? - odpowiadał prezydent.
- Czy jest szansa, żeby przedłużyć trasę autobusu linii nr 9? Mieszkańcy ulic Żółkiewskiego, Kozienickiej w godzinach popołudniowych i wieczornych nie mają jak wracać do domu, ponieważ autobusy 26, 17, 10, 21 jeżdżą bardzo rzadko lub wcale. Ludzie, którzy tam pracują również nie mają jak wracać – to inne pytanie z sali.
– Przedłużać linii nie będziemy, bo to wiąże się z kosztami, ale trzeba rozważyć zmianę godzin kursów. Porozmawiam z przedstawicielami firm , które się tam znajdują, bo wiem, że pracują w systemie zmianowym i postaramy się ustalić takie godziny, żeby wszystkim pasowały – obiecywał prezydent.
O swoich problemach mówili również właściciele terenów przy Brzustowskiej. – Nie ma planów zagospodarowania, a my jesteśmy ubezwłasnowolnieni. Nie możemy sprzedać tych terenów i nie otrzymujemy pozwoleń na budowę – mówiła jedna z mieszkanek.
- Czy planuje pan zmiany w radomskiej oświacie? – pytano też sali.
– Nie chcę ich, ale nie wiem czy nie będę do nich zmuszony. Do oświaty musimy dokładać ponad 100 mln rocznie, w całej Polsce jest ten sam problem ponieważ nikt na szczeblu państwowym nie chce zainteresować się tym problemem – mówił prezydent. – Najbliższe lata będą dla nauczycieli bardzo trudne, a wręcz dramatyczne. Większość nie wejdzie do zawodu, a ci którzy z niego wypadną , nigdy nie powrócą.
O swoich problemach mówili również m.in. inni mieszkańcy ulicy Warszawskiej, Wólki Klwateckiej i inni.