„Jest to na tyle męczące, że nie można otwierać okien, ani balkonu, bo od razu włażą do mieszkania. Nawet przez zamknięte okna potrafią znaleźć jakąś dziurę i wejść do mieszkania. O praniu nawet nie wspomnę, na balkonie w ogóle nie mogę suszyć. Każda koszulka, ręcznik, spodnie są całe w szczypawach” - napisała w e-mailu do redakcji mieszkanka osiedla Ustronie.
Mieszkanka bloku przy ul. Sandomierskiej twierdzi, że pomimo napisanych pism i wielokrotnego zgłaszania tego problemu, nie została podjęta próba pozbycia się szkodników.
Skontaktowaliśmy się z Wydziałem Administracji Spółdzielni Mieszkaniowej "Ustronie". Początkowo dostaliśmy informację, że takie zgłoszenie nigdy nie miało miejsca. Jednak potem okazało się, że w rejestrze widnieje zlecenie dezynsekcji z lipca 2016. Przeprowadzona wtedy operacja obejmowała dwa mieszkania, wraz z balkonami oraz całą opaskę bloku, właśnie przy ul. Sandomierskiej 11. Według Wydziału Administracji nikt od tamtej pory nie zgłaszał ponownie tego problemu.
Mieszkanka bloku twierdzi, że sama wyszła z inicjatywą przeprowadzenia dezynsekcji na swój koszt, ale jak przekonuje zostało to zabronione przez władze spółdzielni. - Nigdy nie odrzucilibyśmy takiej propozycji, nie mamy nawet do tego prawa – usłyszeliśmy w administracji spółdzielni.
Jak wyjaśnia przyrodnik Tomasz Figarski wzrost populacji „szczypaw” faktycznie może się czasem zdarzać, ale nie jest to niebezpieczna inwazja. - Ma to miejsce właśnie w takie lata jak w tym roku, gdy zima jest łagodna, a zaraz po niej przychodzi nagłe ocieplenie. Przy czym od razu wyjaśniam, że nie ma najmniejszego powodu do paniki. Skorki nie są szkodliwe dla ludzi, nie „gryzą” tymi groźnie wyglądającymi cęgami na końcu ciała. Nie jest też prawdą, że nawiedzają śpiących ludzi i wchodzą do uszu. To mit, choć bardzo rozpowszechniony – tłumaczy Figarski. - Co więcej, skorki są organizmami pożytecznymi. Jako wszystkożercy zjadają resztki, zarówno roślinne jak i zwierzęce. To takie małe domowe odkurzacze. Ponadto polują i zjadają różne uciążliwe i powodujące szkody organizmy np. mszyce, roztocze czy gąsienice, a więc niszczą szkodniki roślin.
Skorki są aktywne głównie nocą, a dzień spędzają w różnych zakamarkach, preferują miejsca wilgotne. Przyrodnik radzi, aby w domach i obiektach, w których pojawiły się skorki, nie stosować zwalczania chemicznego. - Jeśli nie chcemy się z nimi zaprzyjaźnić, to najlepszym sposobem jest przede wszystkim utrzymywanie porządku w takich miejscach, by nie stwarzać im warunków do rozwoju. Jeśli już się pojawiły można spróbować je przesiedlić. Mogą do tego posłużyć po prostu niewielkie kartonowe pudełka z kilkoma otworami do których nasypujemy np. płatki owsiane, albo rulon luźno zwiniętych gazet z płatkami w środku. Skorki wejdą w takie miejsca, po czym można je wynieść daleko od budynku i wypuścić np. w najbliższym sadzie, gdzie będą spełniać swoją pożyteczną rolę – zaleca przyrodnik.