Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Historia odzyskana cz. 1

Historia odzyskana cz. 1

Maturę zdała w gimnazjum w Płocku, studiowała muzykę i śpiew w Konserwatorium Muzycznym w Warszawie, z powodzeniem grała w amatorskim teatrze, na kursach pedagogicznych uczył ją higieny Tytus Chałubiński. Słuchała referatów młodego Romana Dmowskiego, a w kolportażu polskich książek pomagał jej Józef Brudziński, późniejszy rektor Uniwersytetu Warszawskiego. Mowa o Stanisławie Wronckiej, o której życiu zanim przyjechała do Radomia, nie wiedzieliśmy dotychczas nic.

Powinnam była skojarzyć to nazwisko – Biernacka. Nic mi jednak nie przyszło do głowy, kiedy kilka tygodni temu usłyszałam od redakcyjnej koleżanki, że o kontakt prosi pani Danuta Biernacka-Pedersen. – Jestem wnuczką Stanisławy Wronckiej. A właściwie wnuczką cioteczną, bo nie wiem, czy państwo wiecie, że Stanisława miała siostrę, Wandę i brata Ignacego. Ja jestem wnuczką Ignacego. To babcia Wroncka mnie wychowywała, z nią spędziłam dzieciństwo – z niedowierzaniem słuchałam miłego głosu w telefonie, kiedy zadzwoniłam pod pozostawiony przez panią Danutę numer. – Czytam, że macie państwo niewiele informacji o babci, tymczasem ja mam jej kilka zdjęć, dokumenty, pamiątki. I pamiętnik, który pisała dla swojego syna Jerzego. Danuta Biernacka-Pedersen mieszka w Warszawie, do Radomia przyjechać nie może, ale serdecznie zaprasza do siebie. Umawiamy się na spotkanie.

Człowiek charakteru prawego

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+

– Babcia, zawsze niewysoka i drobna, sprawiała wrażenie kruchej. Ale tylko wrażenie. Charakter miała niezłomny. I bardzo zdecydowane poglądy – opowiada pani Danuta. – To jej, na przykład, zawdzięczam wstręt do kłamstwa. Do dziś pamiętam, choć byłam wtedy bardzo małym dzieckiem, jej słowa: „Nigdy nie kłam. Bo życia ci potem nie starczy, żeby odzyskać ludzkie zaufanie”. Oglądamy rodzinne fotografie, przeglądamy dokumenty. Na jednym ze zdjęć fotograf uwiecznił Stanisławę z mężem – Bronisławem Wronckim, jej ojca – Piotra Biernackiego, rodzeństwo z rodzinami. Z innego uśmiecha się dorosły już syn Wronckich – Jerzy. Pani Danuta ma też kopię jednej ze stron „Gazety Radomskiej”, ze stycznia 1897 roku. Wydrukowano w niej nekrolog Piotra Biernackiego, a napisał go sam naczelny gazety Hipolit Wróblewski. „Ubył nam człowiek charakteru prawego, zdolny pedagog, przełożony szkoły prywatnej w Radomiu i dobry obywatel. (…) Rozwijać umysł i charakter dziecka, bez gnębienia go nadmierna pracą poza szkolną – oto ideał wychowania młodzieży, jakiemu hołdował zmarły” – czytamy. W ten sposób dowiaduję się, że ojciec Stanisławy mieszkał przez kilka lat w naszym mieście, prowadził tu prywatną szkołę, która jednak „z powodu wielostronnych trudności” została zamknięta. Później odnajdę jego grób na cmentarzu przy ul. Limanowskiego – zmarł 15 stycznia 1897 roku.

Dwa zeszyty wspomnień

W końcu Danuta Biernacka-Pedersen kładzie przede mną dwa niewielkie, gęsto zapisane, zeszyty. Wspomnienia Stanisławy Wronckiej, które zaczęła spisywać 15 lutego 1936 roku. Mieszkała wtedy w Warszawie, u syna. To dla niego notowała – z przerwami, przez kilka lat – opowieść o swoim życiu. Szczegółową, z mnó- stwem anegdot i bardzo osobistą. Kiedy przed ośmioma laty zbierałam do książki „Ich ślady. Kobiety w historii Radomia” informacje o Stanisławie Wronckiej – radnej pierwszej kadencji odrodzonego po odzyskaniu niepodległości samorządu, działaczce oświatowej, dyrektorce Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego, wszystko, do czego docierałam, pisane było w trzeciej osobie. Dlaczego nie prowadziła dziennika, nie pisała pamiętników? – zastanawiałam się. – Tyle przecież się w jej życiu działo, była nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem dziejącej się Historii! Odpowiedź znajduję w jej zapiskach, które pani Danuta pozwala mi przeczytać. „..ani dziennika, ani pamiętnika pisać nie mogłam, chociaż często gorąco pragnęłam przeżycia moje utrwalić. Było to jednak niebezpieczne ze względu na ciągłą obawę rewizji”. Potem, już w wolnej Polsce, „nie byłam zdolna do zapisywania wydarzeń z własnego czy ogólnego życia, bo jedno i drugie płynęło w atmosferze tak silnych burz i zmagań, że trudno było zdobyć się na obiektywne, spokojne i rzeczowe opisywanie przebiegu zdarzeń”.

Stary Ogród w niedzielę był niemiły

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Na razie najbardziej interesują mnie związki Biernackich i Wronckich z Radomiem. Przecież Stanisława urodziła się w Lipnie, Bronisław Wroncki w Lublinie, ich syn Jerzy w miejscowości „Gurno” (tak nazwę zapisał carski urzędnik) w powiecie garwolińskim, a według księgi ludności stałej miasta Radomia wszyscy przyjechali do naszego miasta z Opinogóry. Z takiej geograficznej układanki miałam wywnioskować, że przynajmniej Biernaccy byli w Radomiu jakoś znani, zadomowieni? Z zapisków Stanisławy wynika, że po raz pierwszy przyjechała do Radomia – z ojcem, macochą i rodzeństwem – w lipcu 1886 roku. Jaki był powód przeprowadzki po zaledwie roku pobytu całej rodziny w  Warszawie? Tej informacji w pamiętniku nie ma. Być może Piotr Biernacki – nauczyciel, prowadzący przez kilka lat z powodzeniem szkołę dla chłopców w Płocku, postanowił taką samą placówkę otworzyć w Radomiu. Miał tu zresztą kuzynkę; niewykluczone, że to ona poddała mu taki pomysł. Stanisława w nowym domu spędziła tylko kilka letnich tygodni. „W dni niedzielne grywała w parku miejskim [Starym Ogrodzie] orkiestra wojskowa” – wspomina po latach. Zabierała więc młodszą o osiem lat siostrę Wandzię i szły do, stojącego w pobliżu parku, domu kuzynki ojca, by w jej ogrodzie słuchać muzyki. Dlaczego tam? „Park w niedziele, ze względu na tłumy spacerującego pospólstwa, był niemiły”. Stanisława, mocno już wtedy zaangażowana w konspiracyjne prace narodowych demokratów, otrzymała polecenie „nawiązania stosunków organizacyjnych z niejakim doktorem Karczewskim i przyjęcia od niego wiadomości co do stanu roboty w Radomiu”. Dowiedziała się od niego, że „trudna jest walka z socjalistami, których popierają żydzi, ci ostatni zaś dzięki łapówkom, których  nie szczędzą Moskalom ułatwiają działaczom tajnej partji bezkarność, a tym samym rozszerzają swoje wpływy. Nasza organizacja zaznaczyła wyraźnie swój wrogi stosunek do żydów. W Radomiu taka polityka narodowa, zwalczająca ich była koniecznością wobec potwornego zażydzenia tego miasta. Był to okres, tak zwanej, pracy organicznej; budzenia się wśród społeczeństwa pragnienia ujęcia w swoje ręce spraw ekonomicznych w kraju, które całkowicie zagarnięte były przez żywioł żydowski”. Jakie lekarstwo dla Radomia widział w tej sytuacji doktor Karczewski? Radomska organizacja narodowców potrzebuje zwiększonych funduszy, trzeba też „postarać się powiększyć [ją] ilościowo w ludziach, szczególniej wśród inteligentów, którzyby osiedlali się w Radomiu”. I to o Radomiu we wspomnieniach Stanisławy Wronckiej wszystko. Zapiski kończą się bowiem na wrześniu 1886 roku, kiedy 20-letnia rozpoczyna pracę nauczycielki w wielkim majątku Suchorskich w Zleszynie w ziemi łowickiej. Szczegółowo za to opisuje swoje dzieciństwo w dostatnim domu i młodość.

Na kolejną część wspomnień Stanisławy Wronckiej zapraszamy już jutro. 

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".

Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy