W radomskim Areszcie Śledczym przebywa około 1000 osadzonych. Zajmują oni 2 lub 3-osobowe cele, zgodnie z przepisami nie mniejsze niż 3 m ². Są one stale zamknięte, tzn. że osadzeni nie mogą swobodnie poruszać się po oddziałach na których przebywają, jak to jest w więzieniach półotwartych. Miejsca jest niewiele, wyposażenie to łóżka, stolik, krzesła. Jest również łazienka z prysznicem, umywalką i toaletą. Od niedawna ciepła woda nie jest już limitowana. W zamieszkanych celach są radia i telewizory. Funkcjonariusze mają jednak wpływ na to, czy osadzeni mogą z nich korzystać i co mogą oglądać.
W każdej celi znajdują się dwa guziki – alarmowy i tzw. telefon, który łączy z dyżurką na oddziale.
Ze względu na zdrowie i wyznanie więźniów, dziennie zatwierdzanych jest w areszcie do siedmiu menu – np. specjalne dla osób chorych na cukrzycę, czy dla muzułmanów. Jak smakuje? Podobno skarg jest z roku na rok coraz mniej.
– Jeszcze nie poznałem osoby, która po odbyciu kary wychodziłaby stąd chudsza – żartuje Paweł Luberski, zastępca dyrektora AŚ w Radomiu.
ZA KARĘ PRZEZ SZYBĘ
Osadzeni mają prawo do dwóch wizyt w miesiącu, ci poniżej 21 lat lub mający dziecko do 15 roku życia – do trzech. Na wszystkie potrzebna jest zgoda. Spotkania odbywają się w sali odwiedzin, przy stolikach, w obecności funkcjonariuszy. Wydzielony jest również kącik dla dzieci, gdzie znajdują się zabawki i malowanki. W niektórych przypadkach - np. za przewinienia więźnia - wizyta może odbyć się w pomieszczeniu, gdzie osadzonego i odwiedzającego oddziela szyba, a rozmowa odbywa się przez telefon. Nagrodą natomiast jest spotkanie z najbliższymi w specjalnie oddzielonym pomieszczeniu, bez obecności funkcjonariusza. Osadzonego podczas wizyty mogą odwiedzić maksymalnie dwie osoby dorosłe i nieograniczona liczba dzieci.
W sali odwiedzin znajduje się również sklep, gdzie osoby odwiedzające mogą po uprzednim złożeniu zamówienia „na bramie”, odebrać paczkę dla osadzonego. Ceny dużo wyższe niż poza więzieniem.
Przebywający w więzieniu mają możliwość telefonowania – za zgodą - maksymalnie dwa razy w tygodniu.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ
MSZE W SYSTEMIE ROTACYJNYM
Na terenie AŚ w Radomiu znajdują się dwie kaplice, gdzie dwa razy w tygodniu odbywają się msze. Obowiązują na nie wcześniejsze zapisy, maksymalnie w nabożeństwie może wziąć udział 40 osadzonych. Obowiązuje system rotacyjny – tak aby każdy chętny mógł wziąć udział w mszy, przynajmniej raz w miesiącu. Dodatkowo kapelan więzienny pełni posługę przez cały tydzień i odwiedza osadzonych indywidualnie.
Areszt Śledczy w Radomiu ma podpisane porozumienia i umowy z 12 związkami wyznaniowymi, których duchowni przychodzą na wizyty do osadzonych.
DWA SZARE SPACERNIAKI
Korytarze na oddziałach są ozdobione pracami więźniów: rysunkami, obrazami, modelami samolotów.
Osadzeni mają możliwość korzystania z małych siłowni, znajdujących się na oddziałach, a także z pracowni plastycznych, biblioteki, sali sportowej. Wszystko za pozwoleniem wychowawców. Zajęcia - np. możliwość wzięcia udziału w treningu piłki nożnej, siatkówki, unihokeja przez 1,5 godziny raz w tygodniu - to właściwie nagrody za dobre sprawowanie.
Wszyscy osadzeni mają prawo raz dziennie, na jedną godzinę wyjść na spacerniak. Tych jest 26, są niewielkie. W 2013 roku w ramach projektu „Horyzont wolności” zostały ozdobione przez artystów i samych osadzonych. Dwa spacerniaki – ku przestrodze – nadal pozostały szare.
Okazją do częstszego opuszczania celi jest praca na rzecz więzienia: w kuchni, pralni, ekipie remontowej czy sprzątającej. To jednak wyróżnienie, na które trzeba sobie zapracować dobrym sprawowaniem. Są również osadzeni, którzy pracują za murami więzienia.
MOŻNA STAĆ SIĘ WARZYWEM
– Można siedzieć tu i nic nie robić, zmieniać się w warzywo. Albo starać się coś robić. Tak jak ja od 7 lat pracuję, wcześniej w kuchni, teraz w radiowęźle. Prowadzę również spotkania z młodzieżą gimnazjalną, która odwiedza areszt. W celi robię modele kartonowe i wyszywam haftem krzyżykowym. Staram się robić coś wartościowego. Wyrok, który mam i tak nijak ma się do kary. Codziennie myślę o tym co zrobiłem, bo zrobiłem coś strasznego, kolega nie żyje. Nawet jak skończy mi się kara i wyjdę będę o tym myślał – opowiada Tomasz, który dostał wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Odsiedział już 10 lat.
Paweł odsiaduje wyrok 5 lat. W więzieniu jest już 3 lata, będzie starał się o wcześniejsze zwolnienie. Pracuje za murami, od 2 lat w Archiwum Państwowym. Prowadzi również pogadanki w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego dla osób, które zgromadziły sporo punktów karnych. Przestrzega ich przed niebezpieczną jazdą. Jak sam mówi, do więzienia zaprowadził go alkohol.
- Jest tu bardzo cienka granica, właściwie w więzieniu może znaleźć się każdy, nie tylko tzw. patologia czy ludzie z marginesu. Wystarczy popełnić jeden błąd i już jest się w innym świecie – podsumowuje Tomasz.
TABLICA KRZYWO WISI
Jak przyznaje dyrektor Aresztu Śledczego w Radomiu Sławomir Grzyb, praca funkcjonariuszy jest ciężka. Mają do czynienia z agresywnym zachowaniem, napaściami. Zdarzały się również próby samobójcze i samobójstwa, na szczęście dość dawno.
Czasami jest jednak zabawnie. Funkcjonariusze AŚ w Radomiu wspominali osadzonego, który potrafił całymi dniami pisać skargi do różnych ministerstw, instytucji i rzeczników – nawet 60 dziennie. Wszystkie musiały być rozpatrywane. Jeden z osadzonych próbował z kolei w foliowym woreczku przesłać do odpowiednich instytucji zupę – na dowód, że jest lurowata.
- Mieliśmy też skargę od jednego osadzonego, że w świetlicy brakuje tablicy informacyjnej. Faktycznie, jego skarga została uznana i powiesiliśmy taką tablicę. Kiedy mężczyzna ją zobaczył, na drugi dzień napisał skargę, że tablica krzywo wisi – wspomina Paweł Luberski.
DZIEŃ OTWARTY W ARESZCIE
Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Warszawie, w ramach kampanii społecznej „(Nie)poznane w więzieniach”, zorganizował dni otwarte w 11 podległych sobie jednostkach. W sobotę (7 lutego) chętni mogli zwiedzić Areszt Śledczy w Radomiu. Zgłosiło się około 120 chętnych, którzy zwiedzali więzienie podzieleni na dwie grupy. Mieli okazję zobaczyć m.in. cele, więzienną kaplicę, spacerniaki oraz porozmawiać z funkcjonariuszami i osadzonymi.
– Jesteśmy trzecią co do wielkości służbą mundurową w kraju, zaraz po policji i wojsku. Chcemy pokazać jak wygląda nasza praca, w jaki sposób prowadzona jest resocjalizacja i pokazać miejsca, które na co dzień są niedostępne – tłumaczył Sławomir Grzyb, dyrektor Aresztu Śledczego w Radomiu.