W lecie radomski deptak przeżywa prawdziwe oblężenie miłośników tanich trunków, którzy podchodzą do osób spacerujących bądź spędzających czas w restauracyjnych ogródkach, prosząc o wsparcie. - Gdy siedziałam ze znajomymi w jednej z restauracji, bezdomny podszedł do nas najpierw z prośbą o pieniądze, a następnie chciał papierosa. Gdy wszyscy mu odmówiliśmy sięgnął dłonią do naszego stolika i zabrał niedopałki z popielniczki, po czym je zjadł, bo myślał, że to orzeszki – opowiada Iza. - Przeważnie są to te same osoby np., kobieta, która zawsze ma przygotowaną taką samą mowę dla wszystkich. Sama nigdy nie daję jej pieniędzy, jednak wiele osób się łamie pod tymi argumentami – dodaje.
- Wieczorem siedzieliśmy w jednym w ogródków. Po paru minutach stał nad nami jeden z panów, prosząc o parę złotych na jedzenie. Odmówiliśmy, więc podszedł do kolejnego stolika. Po godzinie znów pojawił się przy naszym stoliku - tym razem już pijany. Tego typu ludzie są irytujący, jednocześnie psują opinię tym, którzy rzeczywiście potrzebują pieniędzy na jedzenie - twierdzi Anna.
Problem najbardziej irytuje kelnerów, którzy codziennie są zmuszeni do wypraszania niemile widzianych gości. - Minimum 10 razy dziennie wyganiamy kogoś z ogródka. Przeważnie są to te same osoby, które - gdy już nas zauważą - odchodzą same. Kłopoty sprawiają także cyganie, nie chcący zrozumieć, że nie mogą żebrać na terenie restauracji – mówi Aleksandra, kelnerka z „Czarnego kota”.
W przypadku, gdy bezdomny bywa wyjątkowo natrętny możemy wezwać Straży Miejskiej. Jak poinformował nas Piotr Stępień, rzecznik SM: - Osoby, które żebrzą mogą zostać ukarane mandatem w wysokości do 500 zł. Niestety, przeważnie osoby ukarane to bezdomni, od których nie da się wyegzekwować kary.
- Zdarzyło mi się wezwać policję bądź straż, ale jest to bez sensu, ponieważ zanim funkcjonariusze przyjadą tamtej osoby już nie ma - żali się Maria.
Jakie więc może być najlepsze rozwiązanie tej sytuacji? - Po prostu nie można dawać im pieniędzy. My, kelnerzy możemy ich wypraszać na okrągło, lecz nic się nie zmieni dopóki nasi klienci nie zrozumieją, że dawanie im choćby najmniejszych sum napędza to błędne koło - informuje kelnerka z radomskiej restauracji "Vanilia".