Kulturę tradycyjną w regionie radomskim z powodzeniem można nazwać niewerbalną. Do komunikacji używano gestów i symboli, np. kiedy panna dawała w Święta Wielkanocne kawalerowi malowane jaja, był to komunikat, że jest tym kawalerem zainteresowana. Kawalerowie w Poniedziałek Wielkanocny polewali wodą panny, to też był rodzaj daru i także informacja o zainteresowaniu. - Jeśli panna dała kawalerowi jaja, a on ją polał wodą, mogło być pewne, że po żniwach będzie we wsi wesele – mówi Justyna Górska-Streicher, etnolog, kustosz Muzeum Wsi Radomskiej.

Słów używano niewielu, a te które były wypowiedziane były niezwykle ważne. Uważano, że wszystko to, co powie się głośno, na pewno się spełni. - Wierzono, że słowo ma niesamowitą moc kreacji, a życzenia potrafią być niebywale przewrotne. Dlatego zwracano szczególną uwagę na to, czego i w jakiej formie życzono – mówi dr Górska-Straicher.
Czego sobie życzono? – Przede wszystkim zdrowia, bo nie rozumiano chorób i nie wiedziano jak się przed nimi zabezpieczyć. A także powodzenia i dobrej pogody, zapewniającej obfite zbiory. Były one przecież zabezpieczeniem bytu na przyszłość – wymienia Górska-Straicher. Dawne życzenia nie różniły się właściwie niczym specjalnym od tych współczesnych. Chodziło o te najważniejsze wartości. – Pannom życzono rychłego wyjścia za mąż, co równało się ze zmianą statusu życiowego, co powinno wydarzyć się jak najszybciej.
Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.