[gallery id=838]
Otwarcie Biedronki w Pawilonach Rosa przy ul. Witolda było wyjątkowo spokojne. Przed godz. 7 zgromadziło się przed sklepem kilkanaście osób. Z czasem klientów przychodziło więcej; mogli skorzystać z promocyjnych cen pomarańczy, pieczywa, kiełbasy, czy kaszek dla dzieci.
- Bardzo podoba mi się otwarcie tego sklepu w ścisłym centrum miasta. Mieszkam przy ul. Żeromskiego i nie ma tu w okolicy małych sklepów spożywczych, a jeśli są - to bardzo drogie. Teraz pod nosem mam sklep tani i jeszcze z dużym wyborem produktów - nie kryła zadowolenia jedna z pierwszych klientek, pani Grażyna.
EKSPANSJA DUŻYCH SIECI - SYTUACJA DRAMATYCZNA
Nie wszyscy jednak cieszą się z coraz większej ilości lokali sieci Lidl, Aldi czy Biedronka. Narzekają na nie zwłaszcza lokalni właściciele małych sklepów. W sukurs idą im władze miasta. Radomski samorząd proponuje zmianę w ustawie. Chodzi o to, by to radni podejmowali decyzję o powstaniu sklepu, jeśli jego powierzchnia ma przekraczać 400 m. Teraz decydować mogą dopiero wtedy, kiedy ta powierzchnia przekracza 2 tys. m - to oznacza, że nie mogą blokować powstawania kolejnych dyskontów.
- Sytuacja wydaje się dramatyczna: w każdej polskiej gminie rozpychają się duże sieci. Już mamy do czynienia z globalną ekspansją, a następne marki zapowiadają wejście do Polski. I nie chodzi tu o wielkie markety, ale o dyskonty – mówi prezydent Andrzej Kosztowniak. – Tymczasem samorządy są bezsilne. Prawo nie daje nam szans.
Od 2003 roku – zgodnie z ustawą - lokalizacja super- i hipermarketów, czyli sklepów o powierzchni sprzedaży powyżej 2 tys. metrów kwadratowych musi być uwzględniana w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. A te uchwalają rady gmin, czyli decydują, czy - i gdzie - taki market może powstać. Władze Radomia w ostatnich latach wydały tylko jedno takie pozwolenie – na powstanie rodzimej placówki, galerii Feniks. Ale dyskonty – na początku spożywcze, w tej chwili handlujące także chemią, odzieżą czy nawet sprzętem AGD – zajmują znacznie mniejszą powierzchnię. Nie potrzeba więc planu zagospodarowania, a więc zgody radnych, by mogły powstać. Stąd, zdaniem władz miasta, „problem dyskontów” w Radomiu.
- Sami tego problemu nie rozwiążemy. Potrzebne są zmiany w prawie na szczeblu krajowym – uważa prezydent Kosztowniak.
PAKIET USTAW NA POMOC
Przed rokiem władze miasta przygotowały pakiet ustaw, które ograniczyłyby ekspansję handlu zagranicznego, a wspomogły rodzimy. Jednym z pomysłów jest wprowadzenia do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym warunku, że w przypadku planów budowy obiektu handlowego o powierzchni sprzedaży powyżej 400 metrów, gmina musi sporządzić studium i miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. – Inwestor miałby też obowiązek dokonania analizy skutków powstania takiego sklepu - jego oddziaływania na rynek pracy, handel, usługi i produkcje w okolicy – tłumaczy wiceprezydent Igor Marszałkiewicz. – W przypadku, gdy plan dla danego terenu nie istnieje, warunki zabudowy inwestor otrzymałby tylko w przypadku zgodności ze studium.
Projekty trafiły do radomskich parlamentarzystów. I nic się przez rok nie zdarzyło. Dlatego władze miasta postanowiły ponownie przekazać pakiet posłom i senatorom, a także izbom handlowym i rządowi.
- W każdym kraju handel jest strategicznym obszarem zainteresowania. Chcemy zapytać, czy polski parlament handel całkiem sobie odpuścił – mówi prezydent Kosztowniak.
Władze miasta mają nadzieję, że radomskie propozycje zostaną poddane dyskusji w sejmie i na komisjach, a potem przyjęte. – To, co przygotowaliśmy, przyczyni się do realnej poprawy sytuacji lokalnych przedsiębiorców, a zwłaszcza wzmocni ich konkurencyjność w stosunku do wielkich sieci handlowych – uważa wiceprezydent Marszałkiewicz.