Od 1 lipca 2013 roku w Radomiu opłaty za odbiór śmieci naliczane są od wielkości gospodarstwa domowego. Lokale zostały podzielone na te do 30 metrów kw., od 30 do 70 metrów kw. oraz powyżej 70 metrów kw. W przypadku braku segregacji musimy zapłacić odpowiednio 24, 40 i 50 zł. Jeżeli odpady są zbierane i odbierane w sposób selektywny stawki utrzymują się na poziomie 18, 30 i 40 zł.
- Od momentu wprowadzenia nowych opłat za śmieci cały system był przez nas monitorowany i analizowany. Okazało się, że istnieje możliwość obniżenia cen. Dalej będziemy wspierali segregację odpadów, dlatego obniżki dotkną tylko tych, którzy zdecydują się na odpowiedni podział wyrzucanych śmieci. Dodatkowo wprowadziliśmy podział na zabudowę jedno i wielorodzinną - tłumaczy prezydent Andrzej Kosztowniak.
Według pomysłu magistratu, osoby mieszkające w domach jednorodzinnych o powierzchni do 30 metrów kw. zapłacą 18 zł, w lokalach od 30 do 70 metrów kw. - 28 zł, a powyżej 70 metrów kw. - 38 zł. Rodziny w blokach zapłacą według tego samego podziału powierzchni lokali odpowiednio 18, 24 i 32 zł. Nadal ma również obowiązywać pomoc dla gospodarstw jednoosobowych w postaci możliwości zastosowania
50 - procentowej dopłaty z budżetu gminy do kwoty ponoszonej opłaty za
odbiór śmieci.
- Głosowanie nad projektem uchwały śmieciowej ma odbyć się podczas najbliższej sesji Rady Miejskiej (4 listopada - przyp. red.). Mam nadzieję, że wszystkie klubu poprą te zmiany. Oczywiście obniżenie cen wiąże się z wypełnieniem nowych deklaracji przez mieszkańców i dostarczeniem ich do magistratu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to uchwała wejdzie w życie od 1 lutego - dodaje prezydent Kosztowniak.
Ustawa śmieciowa, która nałożyła na samorządy obowiązek zmiany polityki odbioru odpadów zakłada, że poszczególne gminy nie będą mogły zarabiać na tym zadaniu. Skoro magistrat już teraz wie, że ceny powinny zostać obniżone, to na co zostanie przeznaczona nadwyżka, która powstanie do lutego przyszłego roku? Czy te środki zostaną zwrócone mieszkańcom?
- Ustawodawca narzucił nam zorganizowanie systemu, którego obsługa jest bardzo kosztowna. Około 30 osób zajmuje się teraz sprawami związanymi z odbiorem odpadów. Tym ludziom trzeba wypłacić pensje i wyposażyć w odpowiedni sprzęt. Te dodatkowe pieniądze zostaną przeznaczone na zmianę systemu i jego dalsze wdrażanie - przekonuje prezydent Andrzej Kosztowniak.