Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Anna Kwiecień: Nie potrafię komuś dowalić

Anna Kwiecień: Nie potrafię komuś dowalić



Czuje pani wiosnę „w kościach”?

- No, tak (śmiech). Kwiecień to szczególnie musi czuć w kościach wiosnę. Ja zawsze kocham wiosnę; myślę zresztą, że jak większość Polaków.

A w polityce czuć wiosnę, niosącą nadzieję?

- Mamy za sobą ponad rok rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wiele udało się zrobić, ale jeszcze bardzo wiele przed nami. Przede wszystkim wdrożenie reformy ochrony zdrowia - myślę, że to jest bardzo istotne dla Polaków. Czeka nas przygotowanie kolejnych ustaw, np. zmiana w ustawie samorządowej. To tutaj kodeks wyborczy będzie zmieniany. Myślę, że będzie przy tym ogromna społeczna dyskusja; taka, jak przy okazji metropolii warszawskiej. Widać, że to budzi pewne emocje.

A propos ustaw... Wycięła pani ostatnio jakieś drzewo?

- Nie, nie wycięłam. I myślę, że Polacy generalnie nie wycinają drzew.

Nie? Mówi się, że już ok. 2 mln drzew zostało wyciętych dzięki ustawie ministra Szyszki.

- „Mówi się”? Kto mówi? Kto to policzył? Jeśli ktoś się dobrze wsłuchał w przekazy medialne, to mógł się dowiedzieć, że największa wycinka była na terenach miejskich, a nie prywatnych. A kto np. rządzi w Warszawie czy w Łodzi? Jak się popatrzy na to, co się działo w poprzednich latach, to okazuje się, że w poprzednich latach ta wycinka zawsze była. W Warszawie podaje się ogromną liczbę drzew, które zostały wycięte za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. I nikt wtedy jakoś nie protestował. Ta ustawa daje plenipotencje tylko prywatnym właścicielom. Jeżeli to jest moja działka i drzewo, które na niej rośnie, na przykład, w jakiś sposób zagraża bezpieczeństwu mojego domu lub moich bliskich, to mam prawo je wyciąć.

I tną na potęgę…

- Nie zgodzę się. Mieszkam w dzielnicy, gdzie są same prywatne działki i absolutnie tego nie widzę. My, Polacy, w ostatnim okresie nasadziliśmy dużą ilość drzew. I jeśli ktoś obsadził swoją prywatną działkę drogimi drzewkami, to teraz - bo mu ustawa daje takie prawo i tylko dlatego – łapie za siekierę i je wycina? Nie. W nowelizacji ustawy odeszliśmy od elementu uznaniowości - bo urzędnik albo miał kaprys i wydał zezwolenie, albo nie wydał. A były też kuriozalne sytuacje, kiedy starszy człowiek, nie wiedząc, że są takie przepisy, wyciął drzewo, bo stanowiło zagrożenie dla niego samego czy jego domu i dostał za to sankcję – np. 120 tys. zł. Podkreślam – dotyczyło to emeryta. I to wcale nie były jednostkowe sytuacje. Oczywiście, uszczelnimy tę ustawę jak najszybciej. Ale uważam, że szum, jaki się wokół niej zrobił, jest takim samym szumem, jak przy wielu innych ustawach wprowadzanych przez nasz rząd.

No, właśnie – dlaczego macie taką złą prasę?

- My nie mamy złej prasy. Absolutnie. Gdyby tak było, nie mielibyśmy takiego społecznego poparcia. Może mamy złą prasę, bo przez osiem lat kto inny był u władzy i miał na tę prasę wpływ, robił, co chciał, został odsunięty od władzy, od różnych profitów z tego tytułu i teraz idzie na ostrą walkę o to, żeby wróciło tak, jak było przed wyborami. A było tak, że w Polsce nic dobrego się nie działo. I w sytuacji, kiedy cokolwiek my robimy – a robimy wiele dobrego – od tamtej strony i od powiązanych z nią mediów idzie totalna krytyka.

Wrócę jeszcze do ustawy ministra Szyszki... Kiedy my, posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jeździmy na spotkania z mieszkańcami, szczególnie do małych miejscowości, to za żadną ustawę nam tak mieszkańcy nie dziękują, jak za tę właśnie. Mogę śmiało powiedzieć, że była więc taka potrzeba. Do pewnego momentu nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo myślałam, że jednak za inne ustawy będziemy mieli większą społeczną wdzięczność. I to jest takie ogromne zderzenie: tego, co się robi w dużych miastach - i robią to urzędnicy, bardzo często wywodzący się z Platformy Obywatelskiej, bo to Platforma rządzi praktycznie we wszystkich dużych miastach – z tym, z czym spotykamy się w terenie w rzeczywistości.

Jak widać czasy mamy burzliwe, tematy też wcale nie takie łatwe i nie takie jednoznaczne. Jak się pani odnajduje - jako kobieta - w tym całym mętliku bardzo brutalnego świata polityki?

- No, nie jest to łatwy świat...

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+

Jeszcze przed wyborami, w którejś z naszych rozmów, powiedziałem, że mówi się, iż jest pani „politykiem PiS-u z ludzką twarzą”. Kobietą, która nie jest ostra – przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie jest twarda, choć potrafi ostro bronić swojego czy swojego ugrupowania zdania. Czy to się zmieniło przez te półtora roku posłowania?

- To tylko i wyłącznie wyborcy mogą powiedzieć, czy to się zmieniło, czy nie. Obserwując wielu posłów - szczególnie posłów opozycji – zauważyłam, że do mediów przebijają się tylko osoby bardzo gwałtowne, wręcz krzykliwe. Natomiast politycy bardzo wyważeni, spokojni, nawet ci krytykujący rządzących, nie mają swojego miejsca np. na antenie telewizyjnej czy radiowej. Ugrupowania bardzo często stawiają na tzw. pistolety. Takie osoby bardzo łatwo przebijają się do mediów. I wydaje się wszystkim, że to wyłącznie te osoby pracują w sejmie. A w rzeczywistości to zupełnie inaczej wygląda. Praca w sejmie to jest tak naprawdę praca w komisjach, gdzie trzeba przeczytać ogromne tomiska ustaw, różnego rodzaju dokumentów. Trzeba wychwycić w tych dokumentach różnego rodzaju pułapki... To praca niedostrzegana przez społeczeństwo, ale naprawdę niezwykle ciężka.

Posłanka PiS Anna Kwiecień

To może dlatego mieszkańcy Radomia mówią: „Boże, co ta nasza Kwietniowa i ten nasz Kosztowniak robią, że ja ich w ogóle nie widzę w TVN24?”

- Właśnie. Ani ten Kosztowniak, ani ta Kwiecień to nie są pistolety. I nie żałuję, bo to w ogóle nie współgra z tym, jaka jestem. Byłabym nieprawdziwa i nienaturalna, gdybym chciała być takim pistoletem. Jak w coś bardzo wierzę, to tego bronię. Ale nie potrafię rzucać inwektywami, nie potrafię komuś dowalić. Nie potrafię, bo zawsze się obawiam, że kogoś dotknę.

A nie myślała pani, że może czas zmienić taktykę?

- Nie. Byłabym wtedy nienaturalna. Bardzo szybko, ktoś - kto by mnie oglądał czy słuchał – powiedziałby, że Kwietniowa nie jest sobą. Trzeba być po prostu sobą; trzeba wierzyć w to, co się robi. W krótkiej perspektywie traci się na takim postępowaniu, ale w długiej - zyskuje na tym, że człowiek trzyma się swoich zasad i tego, w co wierzy. I stara się zawsze być sobą.

Jaki ma pani pomysł na ten dopiero co rozpoczęty wiosenny kwiecień dla siebie?

- Pod koniec kwietnia wyjeżdżam do Wiednia. Lubię zwiedzać to piękne miasto. Kocham powłóczyć się, pooglądać, jak się żyje w innych miastach. A na kwietniowe plany domowe, to zamierzam sadzić kwiaty. Czekają na mnie takie normalne, rodzinne rzeczy i obowiązki, które uwielbiam. No i oczywiście jak każda kobieta już ostro przygotowuję się do świąt. Ten czas jest dla mnie najważniejszy.

A propos... Jakie jest pani ulubione świąteczne danie?

- Tradycyjny barszcz chrzanowy, który sama szykuję. Także, rzecz jasna, mazurki. Zresztą uwielbiam polską kuchnię. Jestem wychowana w domu, gdzie zawsze był dwudaniowy obiad, a moja mama i babcia bardzo dobrze gotowały. Tak jestem do tego przyzwyczajona, że jak gdzieś wyjadę, to niczego mi tak nie brakuje, jak tradycyjnej polskiej kuchni. Szczególnie naszych zup. Uwielbiam pomidorówkę, ogórkową; właściwie to każdą zupę lubię (śmiech).

Pani poseł, czy ma pani teraz czas na to, czym zajmowała się pani, także zawodowo, przez wiele lat - na pomoc ludziom? Teraz, kiedy jest pani posłem na sejm, osobą ubraną elegancko, chodzącą z aktówką, jeżdżącą na posiedzenia?

- Jeżdżę skodą oktawią i przy tym jestem swoim własnym kierowcą, więc nie przesadzajmy z tym poselskim sznytem (śmiech). To normalna, ciężka praca. Jestem posłem, który ma swoje biuro tutaj, w Radomiu na rynku. Przychodzą do mnie mieszkańcy i jeżeli to jest sprawa leżąca w kompetencjach posła, to mogę wystąpić z pismem czy z prośbą popierająca starania każdego człowieka. Dajmy na to w sprawach związanych z medycyną, np. jakieś indywidualne leczenie zagraniczne czy przyspieszenie wprowadzenia leku na listę leków refundowanych, występuję z pismem do ministra albo rozmawiam z nim czy się spotykam. Analizuję, jakie są możliwości, by pomóc. Staram się, zabiegam, działam.

A czy głosowała pani choć raz inaczej niż większość pani kolegów?

- Tak, głosowałam. Nie raz też wstrzymałam się od głosu, gdy moi koledzy głosowali za lub przeciw. Są takie sytuacje, kiedy mam nieco odmienne zdanie w danym temacie i chciałabym to w jakiś sposób wyartykułować. Jednak w 99 proc. zgadzam się ze zdaniem kolegów.

A co pani będzie robić po wyborach samorządowych w przyszłym roku?

- Oj, to jest pytanie do Pana Boga. Wierzę w opatrzność i na pewno będę robiła to, co jest najlepsze dla mnie. Wierzę, że opatrzność stawia mnie w tym miejscu, w którym być powinnam.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

A w jakim miejscu chciałaby pani, żeby ją opatrzność postawiła za 17 miesięcy?

- Próbuje mnie pan wprowadzić na jakąś minę (śmiech). Bardzo lubiłam być wiceprezydentem, lubiłam tę pracę. Lubiłam bezpośrednie kontakty, taką namacalną pracę. Jak się udało zrobić w szpitalu ginekologię, wyremontować blok operacyjny, jak kupiliśmy te 14 karetek, jak postawiliśmy budynek dla organizacji pozarządowych, jak nam się udało wiele zrobić w obszarze rodzicielstwa zastępczego czy wyremontować wszystkie domy pomocy społecznej... Może tego radomianie nie dostrzegają na co dzień, ale naprawdę wiele udało się zrobić i to były bardzo konkretne rzeczy. Jestem nauczona takiej pracy, w której jest widoczny efekt. Tego mi brakuje. Staram się dostrzegać, że praca poselska też jest konkretna i bardzo widoczna, ale jeszcze ostatecznej wiary w to nie mam.

A uda się pani obronić 250 łóżek w radomskim szpitalu?

- To jest coś, na co - niestety - posłowie nie mają wpływu. Mazowiecki Szpital Specjalistyczny jest we władaniu samorządu i marszałka województwa Adama Struzika. Ale jestem tymi planami, delikatnie mówiąc, oburzona. Dlatego, że tak naprawdę w Radomiu i regionie likwiduje się duży szpital powiatowy - bo 250 łóżek to jest średnia szpitala powiatowego. I kiedy tyle łóżek ubędzie, nikt mnie nie przekona, że dostęp do wielu świadczeń będzie taki sam i że się nie pogorszy. To jest po prostu kłamstwo. Jednocześnie redukuje się miejsca pracy, bo przecież 80 czy 90 osób ma być zwolnionych. Więc jest to zwijanie tego miasta w obszarze ochrony zdrowia. Nie tak dawno poradnia alkoholowa, teraz łóżka... Po prostu jakiś czarny okres nastał dla służby zdrowia w naszym mieście. Nie twierdzę, że było idealnie, bo nie było. Ale to, co dzisiaj planuje urząd marszałkowski, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że dla marszałka Struzika i dla urzędu marszałkowskiego region radomski jest ziemią niczyją.

Bo marszałek z Płocka?

- Oczywiście! Powinniśmy się domagać, bo to z naszych podatków jest utrzymywany ten urząd. Tymczasem urząd marszałkowski finansuje lotnisko w Modlinie, a my złotówki nie dostaliśmy na nasz port lotniczy. A teraz szpital, który przecież mógł zostać dokapitalizowany przez marszałka.

To, co - czekamy na województwo w Radomiu i w Płocku?

- Dlaczego w Płocku? Nie rozumiem. Oczywiście, że powinniśmy być województwem.

A gdyby Warszawa została wydzielona z Mazowsza i powstałyby, prawdopodobnie dwa województwa, to podniosłaby pani rękę za takim podziałem?

- Tak. Nawet za takim rozwiązaniem, żeby to był i Radom, i Płock. Jest przecież Zielona Góra i Gorzów Wielkopolski, jest Toruń i Bydgoszcz. I wszystkie te miasta rozwijają się znakomicie! Dlaczego ciągle Radom ma zostawać w tyle? W Polsce pieniądze mają urzędy marszałkowskie i to jest realna władza. Bo, wiadomo - kto ma pieniądze, ten ma władzę. I my od lat jesteśmy regionem poszkodowanym, jesteśmy traktowani po macoszemu. Dla marszałka Struzika południowe Mazowsze – w moim odczuciu – zupełnie nie istnieje. Nas nie ma. Jesteśmy dużo gorzej traktowani niż północna część Mazowsza, z której pochodzi pan marszałek. Dzisiaj czekamy na wybory samorządowe i, mam nadzieję, że wreszcie zmieni się władza, przede wszystkim w urzędzie marszałkowskim.

Mamy wiosnę, później zachodzi słońce, zmieniliśmy czas... To jak będzie z tym czasem - będziemy go zmieniać?

- Jestem ogromnym zwolennikiem tego, by zostać przy czasie letnim, czyli tym, który jest w tej chwili. Kiedyś, kiedy były w Polsce fabryki, może to się opłacało. A teraz takie zmiany niczemu nie służą. Należałoby przeliczyć, jakie koszty z tytułu dwukrotnej zmiany w ciągu roku ponosimy jako państwo. Jestem przekonana, że zysków z tego nie ma żadnych. Mówi się też o pewnych kosztach zdrowotnych ludzi. Trzeba się po prostu zreflektować, że czasy się zmieniają i należy wrócić do czegoś, co było kiedyś sprawdzone i świetnie funkcjonowało.

Dosłownie i w przenośni czy tylko w zegarku?

- W zegarku! Wyłącznie!(śmiech).

Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.


PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy