Gdy w Warszawie będzie się odbywała główna manifestacja właścicieli stacji kontroli pojazdów posiedzenie będzie miała Komisja Infrastruktury, na którym będzie omawiany projekt zmiany systemu badań technicznych, określający nowe warunki przeprowadzania badań. A jak alarmują diagności, problem jest palący, bo ustawodawcza stawka za przeprowadzenie badania technicznego nie zmieniła się od kilkunastu lat.
Dlaczego protest?
29 września mija 18 lat od ukazania się rozporządzenia określającego wysokość opłat za badania techniczne. Przez ten czas opłaty nigdy nie były waloryzowane, inne opłaty za to się zmieniały. Bardzo zwiększyły się koszty prowadzenia działalności, bo wzrastało minimalne wynagrodzenie, wzrosła też stawka VAT, a ostatnio sprawę pogarsza szalejąca inflacja. Z racji drastycznych podwyżek za prąd i ogrzewanie wielu przedsiębiorców, z różnych dziedzin, zastanawia się czy będzie musiało zamknąć interes.
„Dla przedsiębiorcy 98 zł brutto za badanie techniczne samochodu osobowego ma obecnie zupełnie inną wartość niż w 2004 roku. Teraz mamy diametralnie inne realia gospodarcze! Przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów są w potrzasku. Gdy koszty im stale rosną, nie mogą nic zrobić, ponieważ wysokość opłat jest określona na sztywno urzędowo. Ta sytuacja powoduje, że wiele stacji kontroli pojazdów zaczyna bankrutować. Z informacji uzyskanych z CEP wynika, że pierwszej połowie tego roku zamknięto 152 stacje” – czytamy ma stronie Polskiej Izby stacji Kontroli Pojazdów.
Manifestacja centralna i lokalne protesty
„Możesz wziąć udział w proteście w Warszawie, możesz na znak solidaryzmu zamknąć swoją stację kontroli pojazdów na czas protestu, możesz na swojej stacji powiesić plakat, wywiesić flagę. Możesz zrobić cokolwiek. Zrób to TERAZ. Za chwilę może być już za późno” – zachęca Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.
Do protestu dołączają lokalne stacje diagnostyczne, jak na przykład ta przy ul. Rybnej w Radomiu, która jest jedną z najstarszych w mieście. - Sytuacja rynkowa zmusiła nas, żeby nieco zmniejszyć zatrudnienie, bo opłaty za pracownika są dosyć wysokie i nas, jako firmy, na to nie stać. To wiąże się też z czasem pracy diagnosty. Badanie trwa około pół godziny, a jeśli jest mniej pracowników, to mniej klientów może skorzystać z usługi. Koszty utrzymania stacji też są wysokie. Mam tu na myśli serwis specjalistycznych urządzeń. Stacje diagnostyczne zaczynają odchodzić do lamusa – mówi Arkadiusz Gradowski, właściciel stacji diagnostycznej przy ul. Rybnej. - 18 lat to zdecydowanie za długo, aby była taka sama cena. Aby było to opłacalne to stawka powinna wzrosnąć o 50-60 zł. Zdajemy sobie sprawę, że klienci mogą być na nie, bo po prostu nie chcą płacić więcej, ale są też tacy, którzy rozumieją naszą sytuację. Prowadze serwis kompatybiny ze stacja diagnostyczą. Mamy grupe klientów, których chcemy obsługiwać kompleksowo. I to jest moim celem, żeby klient bezpiecznie jeździł, czy to oponowo czy również sprawnie technicznie. Pamietajmy, że wciaz dochodzi do wielu wypadków i ginie wiele osób, bo byl niesprawny pojazd. Uważam, że stacje powinny podjąć podobne działania, bo działamy we wspólnym interesie. W czwartek, 29 września od godz. 12 do 15 nie będziemy przeprowadzać badań technicznych.
