
I prokurator, i oskarżyciel posiłkowy nie mają wątpliwości, że oskarżeni dokonali samosądu, że nie można usprawiedliwiać ich zachowania tym, że jeden z nich został uderzony szklanką z piwem przez Mieśnika. Dlatego cała trójka powinna odpowiadać za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Według nich oskarżeni powinni przewidzieć skutki swoich czynów. Prokurator zaproponował 8 lat pozbawienia wolności, jednak sroższą karę zasugerowała oskarżyciel posiłkowy.
- Żadna kara w takiej sprawie nie jest za surowa. Pozbawienie życia jest nieodwracalne. Łagodna kara byłaby przyzwoleniem na agresję. Należy potępić zachowanie oskarżonych. Zostawili Mieśnika na chodniku, kiedy ten charczał, dusił się. Oskarżeni są pozbawieni ludzkich uczuć. Dlatego proponuję, by każdy z oskarżonych otrzymał najwyższą karę 10 lat pozbawienia wolności, zadośćuczynienie dla rodziny pokrzywdzonego w wysokości 500 tys. zł od każdego oprawcy oraz zapłatę kosztów sądowych - proponował oskarżyciel posiłkowy.
Obrońcy oskarżonych byli zaskoczeni tak surową propozycją kary. Obrońcy Wojciecha S. uznali, że jest ona stanowczo za wysoka. - Wojciech S. jako jedyny przyznał się do winy, opowiedział, jak wyglądała cała sytuacja. Mówił prawdę bez względu na konsekwencje. Nigdy wcześniej nie był karany. Pokrzywdzony go zaatakował, doszło między nimi do szarpaniny, ale po ciosie Wojciecha S. Mieśnik wstał, zatem jego uderzenie nie było bezpośrednio przyczyną śmierci chłopaka. Po zdarzeniu brat Mieśnika zaatakował oskarżonego, uderzając go pistoletem w głowę, a potem w brzuch - mówił jeden z trzech obrońców Wojciecha S.
- Gdyby Mieśnik nie uderzył Piotra R. szklanką z piwem w głowę, nie doszłoby do tego tragicznego zdarzenia. Z badań wynika, że tamtej nocy pokrzywdzony był kompletnie pijany. Ochroniarze klubu wyprowadzali go. Z ich zeznań wynika, że żadne słowa nie docierały do Maćka, był tak pijany, zaczepiał Piotra R., że uderzył Wojciecha S. Z opinii biegłego lekarza wynika, że w głowie pokrzywdzonego powstał krwiak, prawdopodobnie w wyniku upadku - tłumaczył kolejny z obrońców Wojciecha S.
Obrońcy Wojciecha S. chcą, by z opisu czynu zniknął zapis o tym, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu. Według nich zdarzenie było niezaplanowane, nieprzewidywalne, incydentalne. Ponadto proponują zmianę kwalifikacji czynu z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, za co grozi do lat 3.
Obrońca Piotra R. również prosił o zmianę kwalifikacji czynu na udział w bójce, a obrońca Tomasza K. wniósł o uniewinnienie swojego klienta. Wszyscy obrońcy poprosili o uchylenie zadośćuczynienia rodzinie Mieśnika w wysokości po 500 tys. zł od każdego z oskarżonych. Obrońcy opierali się o materiały dowodowe, nagrania monitoringu, opinie biegłych.
- To Piotr R. został zaatakowany przez Mieśnika. Świadek, który zeznał, że widział Piotra R. kopiącego pokrzywdzonego, był pijany. R. nigdy wcześniej nie był karany. Długoletnia izolacja byłaby dolegliwa - twierdzi obrońca Piotra R.
- Z zeznań jednego ze świadków, który widział całe zdarzenie wynika, że Tomasza K. tam nie było. Na nagraniu monitoringu widać cztery osoby, a nie pięć, czyli: pokrzywdzonego, dwóch współoskarżonych i świadka, ale Tomasza K. tam nie ma - mówił obrońca Tomasza K.
Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 11 grudnia.
Karolina Sierka