Dodatkowy smaczek temu spotkaniu nadawała obecność w drużynie gości Daniela Walla, który tuż przed inauguracją sezonu zasilił szeregi "Jeziorowców".
Popularny "Waluś", to ulubieniec radomskiej publiczności, której serca zaskarbił sobie przed laty, grając jeszcze w barwach AZSu. Co ciekawe, radomianin znalazł się w analogicznej sytuacji, jak przed tygodniem Hubert Radke, który pojechał do niemal rodzinnego Włocławka, jako zawodnik ROSY i rozegrał mecz życia.
Przed sezonem, gdy tylko w Internecie pojawiały się jakieś spekulacje transferowe, radomscy kibice wyrażali swoje nadzieje związane z powrotem Daniela do Radomia. Niestety, tak się nie stało. Los chciał, by Wall wrócił do Radomia - lecz nie w roli zawodnika ROSY, a jej przeciwnika w Tauron Basket Lidze - Jeziora Tarnobrzeg.
Daniel mógł liczyć na ciepłe przyjęcie ze strony radomskich fanów, którzy zapewne jeszcze pamiętają jego popisowe akcje wespół z Piotrem Kardasiem, które niejednokrotnie prowadziły do zwycięstwa radomskich koszykarzy. Co zatem w pełni zrozumiałe - przy prezentacji zespołu, Daniel zebrał głośną i zasłużoną owację.

"Jeziorowcy" mecz zaczęli dość słabo, ROSA szybko wyszła na prowadzenie, a Wall na swoje pierwsze punkty musiał czekać ponad 4 minuty, kiedy to po asyście Dłoniaka, popisał się celnym rzutem za trzy punkty. Daniel wszedł w mecz niezwykle zmotywowany i naładowany energią, co być może było powodem, że już w pierwszych minutach meczu popełnił dwa faule w ofensywie.
Drugą kwartę, Daniel zaczął nieco lepiej. Najpierw zebrał ważną piłkę w obronie, by po chwili dać się sfaulować J.J'owi. Potem jednak, w przeciągu kilkudziesięciu sekund zaliczył dwa pudła przy próbach rzutów za dwa. "Waluś" bardzo nieustępliwie walczył pod koszem, co zaowocowało kilkoma zbiórkami. W tej partii meczu, Daniel zdobył 6 "oczek". Do szatni jednak schodził w kiepskim humorze, wszak jego drużyna przegrywała 5 punktami.

Jednak to, co najciekawsze było dopiero przed nami. Wydarzenia, które miały miejsce w ostatniej kwarcie przechodzą ludzkie pojęcie. Do ostatniej partii meczu, ROSA przystępowała z 15-punktową przewagą i chyba nikt nie spodziewał się, że do rozstrzygnięcia tego pojedynku konieczna będzie dogrywka. Tak się jednak stało, a duża w tym zasługa oczywiście "Walusia". Daniel w ostatniej kwarcie zdobył 9 punktów i zaliczył 3 zbiórki, a Jezioro wygrało czwartą kwartę 34-19.
Znacznie gorzej Wall wypadł w dogrywce, w której ewidentnie zabrakło mu skuteczności. Oddał aż 6 niecelnych rzutów. Trzeba jednak przyznać, że z radomską publicznością pożegnał się po mistrzowsku - popisując się K.A.P.I.T.A.L.N.Y.M wsadem na 10 sekund przed syreną końcową.
Ostatecznie goście przegrali, aczkolwiek dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że winę za klęskę "Jeziorowców" ponosi "Waluś". Daniel dwoił się i troił, by goście wrócili do domu z 2 punktami.
I chociaż ROSA okazała się lepsza od przeciwnika, to ktoś taki, jak "Waluś" bardzo by jej się przydał, bo oprócz tego, że to świetny zawodnik, to także rodowity radomianin, niezwykle lubiany przez lokalną społeczność związaną z basketem.
DOKŁADNE STATYSTYKI DANIELA WALLA W MECZU Z ROSĄ RADOM:

Punkty: 21
Rzuty (Celne/Wykonane): 10/20, 50%
Rzuty za 2 (Celne/Wykonane): 5/10, 50%
Rzuty za 3 (Celne/Wykonane): 3/6, 50%
Rzuty osobiste (Celne/Wykonane): 2/4, 50%
Zbiórki:
- w ataku: 1
- w obronie: 10
- łącznie: 11
Asysty: 1
Straty: 3
Przechwyty: 1
Bloki: 0
Faule popełnione: 4
Faule wymuszone: 5
Emil Ekert