
Trener Rosy Radom - Wojciech Kamiński podczas debiutu przed własną publicznością.
Sobotni mecz z Jeziorem Tarnobrzeg będzie drugim, w którym poprowadzi Pan zespół Rosy Radom. Jak przebiegały zajęcia poprzedzające to spotkanie?
Wojciech Kamiński (trener Rosy Radom) - Były małe problemy zdrowotne na początku tygodnia, teraz jest troszkę lepiej, natomiast jeszcze nie wszyscy zawodnicy są w pełni zdrowi. Kilku chorowało, w efekcie czego opuścili parę treningów, natomiast mam nadzieję, że na ten najbliższy mecz wszyscy się wykurują. To jest chyba jedyny problem, który przeszkadzał nam w treningach w kończącym się tygodniu. Poza tym wszystko jest w porządku.
Debiut przed radomską publicznością nie wypadł chyba po pańskiej myśli?
- Na pewno tak. Wiadomo, że w tych dotychczas rozegranych meczach mamy zaledwie trzy zwycięstwa, więc trzeba ich szukać, a gdzie jeśli nie na własnym parkiecie? Dlatego liczyliśmy, że przy odrobinie szczęścia i naszej lepszej grze udałoby się wygrać z Anwilem. Niestety, zabrakło w czwartej kwarcie zimnej krwi i chyba trochę za bardzo chcieliśmy i uwierzyliśmy, że każdy z nas może być bohaterem i to był problem. Anwil ma za bardzo doświadczonych zawodników i dobrze poukładaną grę i takie błędy jakie popełniliśmy w tej ostatniej kwarcie, oni momentalnie wykorzystują, stąd ta porażka.
W sobotę czeka Was mecz z Jeziorem Tarnobrzeg. Jest to jedyny zespół z jakim Rosa wygrała we własnej hali.
- Tak, tylko pragnę przypomnieć ten mecz, że jeszcze na pięć minut przed końcem, Rosa prowadziła 21 punktami, a skończyło się dogrywką. Wiem, że Jezioro jest bardzo niebezpieczną drużyną. Może nawet trzy kwarty nic nie pokazywać, aby w końcówce złapać wiatr w żagle, trafić kilka trójek z rzędu i wrócić do gry. Trzeba być skoncentrowanym od początku do końca i starać się kontrolować tempo meczu, aby nie pozwolić drużynie Jeziora rozpędzić się i nabrać tego ich rytmu. Jeżeli wpadną w ten rytm, to wygrać z nimi będzie szalenie ciężko, o czym przekonał się dwa tygodnie temu Stelmet Zielona Góra.
Są w ekipie z Tarnobrzega zawodnicy, na których zwróciłby Pan szczególną uwagę?
- Na pewno Jakub Dłoniak. Myślę, że radomianin Daniel Wall też będzie sie chciał bardzo mocno pokazać. Również zawodnicy z USA zawsze u trenera Dariusza Szczubiała bardzo dużo znaczą. W drużynie Jeziora na pewno nie można nikogo lekceważyć. Trzeba uważać na każdego i tak jak powiedziałem wcześniej, być skoncentrowanym przez cały mecz.
Michał Nowak