To nie jest sprawa budowy jako takiej (materiałów, technologii, wykonania), tylko faktu, że dostawczaki jeździły w tę i wew tę i nikt nie upilnował, żeby jednak tam nie było ruchu ciężkich aut. Znaki postawili dopiero po tym, jak nawierzchnia była już w opłakanym stanie. A i tak nic to nie dało, bo znak znakiem a ruch i tak się odbywał i pomogło dopiero postawienie słupków. I tak to się powoli żyje w naszym powiatowym mieście.