A propos szczepień i naszych zachowań w stosunku do nich przypmina mi się taki dowcip:
wielka powódź i ksiądz w obawie przed utopieniem - bo woda coraz wyżej wdzierała się do domu -
wszedł na dach domu i tam oczekiwał pomocy od Boga modląc się . W tym czasie podpływa pierwszy
raz załoga w łódce i prosi :
- ksiądz zejdzie z dachu bo woda przybiera
na to ksiądz:
- nie!!! nie zejdę... Bóg mnie uratuje, bo codziennie mszę odprawiałem i pokornie mu służę.
Łódka odpłynęła a woda zaś znowu przybrała.
Drugi raz łódka podpływa pod dach na którym siedzi ksiądz i się modli i prosi by zszedł
i dał sobie pomóc.
A ksiądz na to:
- nie!!! nie zejdę... Bóg mnie uratuje, bo codziennie mszę odprawiałem i pokornie mu służę.
Łódka ponownie odpłynęła a woda zaś znowu przybrała.
Trzeci raz łódka podpływa pod dach na którym siedzi ksiądz i się modli i prosi by zszedł
i dał sobie wreszczie pomóc.
A ksiądz znowu na to:
- nie!!! nie zejdę... Bóg mnie uratuje, bo codziennie mszę odprawiałem i pokornie mu służę.
Przyszła kolejna fala i zatopiła z domem siedzącego na dachu księdza.
Ksiądz trafił do nieba i staje przed Bogiem i mówi:
- Boże jak mi to mogłeś zrobić i nie uratować mnie,
przeciaż tak msze odprawiłaem i tak ci służyłem wiernie...
Na to Bóg:
-głupcze trzy razy do ciebie łódkę wysyłałem
a ty tę pomoc odrzucałeś trzykrotnie...
Tak samo jest ze szczepieniami dostajemy szczepienia jak ksiądz łodkę i odrzucamy
bo wierzymy, że osobiście do nas Bóg przyjdzie i Bóg nas uratuje bez szczepienia...
a te szczepienia to jest łodka od Boga