Raczej przyjaciół poznaje się w bogactwie i szczęściu, po tym jak inni odbierają twoje szczęście, sukcesy, bogactwo, urodę itp. Dla jednego szczęście to wielkie cycki piękno ogólny lans i powodzenie, dla innych pieniądze, dla innego kolejne stanowiska znajomości, nawet jeśli nie zarabia kokosów to może dla tej osoby możliwość decydowania o innych i rządzenie być szczęściem. Tego ludzie nienawidzą w Polsce. Ludzi szczęśliwych, spełnionych. Mam po sąsiedzku w tym samym bloku małżeństwo bezdzietne, mają psa i 2 króliki. Ciągle gdzieś wyjeżdżają, pracują w zawodach medycznych, regularni bywalcy osiedlowej biblioteki...ale ploty są takie a nie inne, tacy bogaci a w bloku mieszkają? Po co 3 pokoje dla dwóch osób? Zwierzętami się obsadzili, dziecko by "se" zrobili albo wzięli z domu dziecka...i tym podobne pierdoły.
W biedzie poznaje się innych biedaków, a nie żadnych przyjaciół. Widzę to po sobie, gdy miałem ostatnie 7 lat bardzo złych na mnie rodziny, byłem po prostu dziadem to praktycznie wszyscy się odemnie odwrócili, zdawkowe kontakty co słychać ble ble ble. Tylko podobne dziady jakim byłem mi współczuli, ale czy mi pomogli czy są przyjaciółmi?hahaha raczej by ograbili z tego co się da.