No skoro w marketach typu biedra, Lidl klient stoi na kliencie, połowa osób z maskami na brodach, charchają, kaszlą. W autobusach to samo. Małolaty i młodzież na placach zabaw, na ławkach bez masek plują na siebie, drą japy a potem plują tymi japa i na rodziców, dziadków babcie...w pracy? Nie noszą, plują do siebie na przerwach.
Nie wynoszę na piedestał maseczki bo znam osoby które zawsze i wszędzie nosiły a i tak gdzieś przypadkiem się zaraziły niewiadomo gdzie..ale jednak to coś daje.
Z drugiej strony dezynfekcja i dystans. Rok temu wszyscy tego przestrzegali, wyrywali sobie z rąk płyny do dezynfekcji...a dziś płyny są wszędzie i co? Mało kto ich używa. Dystans? Hahaha