Umyłam zęby, zjadłam śniadanie i zakładam maseczkę, bo wirus taki sprytny, że wyleci na 2 m, gdy wymówię głoskę "p". Jak go szukam przy badaniu, muszę nie jeść, nie pić, nie myć zębów i grzebać głęboko w gardle. Czy tylko ja mam problem z logiką tego?