Nie manipuluj, nie było żadnego czerwcowego terminu (i to jeszcze na dodatek w 2019 roku) i żadnego planowanego przyśpieszenia z uwagi na zamknięcie ruchu (kto wam uwierzy, że dzięki zamknięciu ruchu droga miała być gotowa w... 10 miesięcy, co by oznaczało skrócenie prac o 14 miesięcy) :D Wszystko chyba ci się pomieszało, bo po pierwsze, na samym początku budowy były plany, że budowa będzie prowadzona pod ruchem, ale jak wykonawca i miasto zobaczyli stan starego wiaduktu to ocenili, że puszczenie tam pojazdów jest zbyt niebezpieczne i został on od razu rozebrany. Powtarzam, po zmianie decyzji i zamknięciu ruchu nikt nie mówił, że termin ukończenia prac, czyli 30 września 2020 się zmieni - termin przejezdności to nie to samo to termin ukończenia prac. Po drugie, inna sprawa, która mogła wbić Ci do głowy termin czerwiec 2019, to była obietnica Frysztaka, że właśnie wtedy jeden z wiaduktów zostanie otwarty. Decyzja została jednak cofnięta po tym jak wykonawca zmienił koncepcję i technikę budowania wiaduktów i musiały one powstawać razem czy coś takiego (szczerze to nie pamiętam szczegółów), więc na przejezdność musimy czekać do końca budowy (czyli teraz po dołożeniu 1,5 miesiąca, do 15 listopada i było to jedyne jak dotąd wydłużenie prac, a nie jak piszesz "któryś z kolei termin"). Mam nadzieję, że rozwiałem twoje wątpliwości i odświeżyłem trochę pamięć, bo rzeczywiście przy tej budowie było dużo zwrotów akcji. Po trzecie, co do tego, że nowy termin "nie ma nic wspólnego z układaniem innej nawierzchni / wszystkie układa się jednakowo" - kolejne kłamstwo. Tu nie chodzi o sam czas układania, tylko o przedłużającą się zgodę pisowskiego wojewody na zmianę technologii, sprzeczną z decyzją środowiskową. Widać więc, że przed oskarżaniem radomskich władz o "zakłamanie", a radomskich mediów o "okłamywanie mieszkańców", warto samemu najpierw przestać wprowadzać w błąd i manipulować. I mówię to jako zwykły mieszkaniec miasta beż żadnych kontaktów z politykami - wszystkie te informacje można znaleźć w Internecie.