Polacy to mają taki problem, że jak czegoś gołym okiem nie zobaczą, albo kopem na własną dupę nie odczują to problemu nie widzą. Ludzie zrozumcie, że smog może i owszem był już dawno ale nie zawierał tyle benzenu, metali ciężkich, węglowodorów, bo nie było tyle plastiku, lakierów i farb. Poza tym bieda była taka, że ludzie raczej martwili się co jeść a nie o to czym oddychają. Trzeba sobie uświadomić, żę pyły PM2.5 przenikają barierą płuca-krew, a to znaczy, że pływają w naszym krwiobiegu. Krótko mówiąc jak na przykład opalasz kable po miedzi to za chwilę ten plastik, który opalasz pływa w twojej krwi i krwi twoich dzieci. A potem lamenty skąd te raki się biorą, a może też autyzmy, albo inne dziwne choroby.