Chodzi mi o reforme szkolnictwa i ten nowy dramat, jaki - zdaniem PO i red. Wielowieyskiej - PIS zafundował dzieciom , Polsce, wszystkim razem i kazdemu z osobna. A idzie o to, ze dzieci nie dostaja sie do wymarzonych szkół. A wymarzonymi przez dzieci szkolami sa najlepsze, najbardziej renomowane licea ogólnokształcace. Niewymarzonymi - wszystkie inne.
Wiem, że w ciagu mojego zycia wszystko sie zmienilo.No ,ale zeby dzieci? Niewiele znałam takich, ktore marzyły o chodzeniu do jakiejkolwiek szkoły, a anie jednego, które by z powodu niespełnienia tego marzenia musiało cierpiec przez reszte zycia i popełnic samobójstwa. A to własnie sugeruje nieoceniona w przesadach PO. Owszem, byli kujoni i prymuskowie, ktorzy chcieli dostawać sie do - w Warszawie - Reytana, Zmichowskiej, Hoffmanowej czy Batorego. Byli takze nieprymuskowie, ktorzy chcieli byc w tych szkołach, bo tak była fajna była atmosfera, a zycie towarzyskie na tez bardzo fajnym poziomie. Ale zeby zjawisko masowe? Wiadomo bylo, ze zeby dostac sie do dobrego liceum trzeba bylo nie tylko umiec czytac i pisać (czyli nie miec dysleksji i dysgrafii), ale co nieco umiec, a w kazdym razie wiecej od kolegow z dysgrafia i dysleksja i malo nauka sie ciekawiacych. Podtem podobnie bylo na studiach. Ci zapaleńcy, ktorzy mieli wymarzony zawód : Akademie Sztuk Pieknych, Archeologie Śródziemnomorska czy Medycyne wiedzieli, że zdawać beda od 1 do 6 razy, a czasem wiecej razy. I nie zawsze z pozytywnym skutkiem. Reszta szła tam, gdzie były miejsca. Teraz jest identycznie. Nie wiem wiec co sie zmienilo od czasów mojej mlodosci, i dlaczego akurt PIS jest za to winny. Trudno o same renomowane licea, wziawszy chocby pod uwage poziom nauczycieli, ktorzy przez ostatnie miesiace pokazywali, jak i na renomie własnej i szkół im zalezy. I gdzie mają marzenia swoich uczniów. Przeciez oni chcieli i usilowali w ogóle zablokowac wszelkie marzenia i zostawic dzieciaki bez mozliwosci kontynyuowania nauki nie tylko w wymarzonej, ale jakiejkolwiek szkole. i gdyby nie PIS-owscy nauczyciele , ktorzy przeprowadzili egzaminy, dziecii powtarzalyby klasy. I to mialobyc przez nie takie wymarzone?
Reforma zawaliła sie wiele, wiele lat temu. Kiedy zgodnie z socjalistyczno marksistowakim duchem pokornie uznalismy, ze wszyscy mamy nie tylko takie same zoładki, zdrowie, ale i mozliwosci umyslowe. Co jest oczywiscie brednią jak stad do Kasjopei. Więle dzieci powinno kończyć nauke w zwyczajnej szkole po 6 klasach i potem isc do "zawodu". Co nie jest wcale śakąs ujma, bo mozna byc artysta szewcem czy zegramistrzem, fryzjerem lub mechanikiem, a filozofem debilem.No, ale to sie nie przyjeło w oswieconych sferach POi powszechnie uznano, że bez znajomosci całek i czegos tam z silnia, oraz znajomoscia (czy raczej nieznajomoscia) wszystkich nazw szczytów górskich i dat wojen antycznych bedziemy niezrealizowani. Jesli znam przypadki krecka i zejscia na zła droge, to własnie z powodu nienawidzenia chodzenia do szkoły i opanowywania całek i silni oraz dat wojen punickich. Czemu sie nie dziwię. Ja nie znam. Ale samobóstwa sie jakos ustrzegłam
Okropnie mnie zabolało deprecjonowanie przez wkońcu lewicową partię (choc prawicy tez bym sie dziwiła) szkół zawodowych i techników. Inteligentom (małej miary) z PO marzy sie swiat zlozony z ich kolegów - tak mądrych jak pani Kopacz czy pani Thun (ze nie wspomne o panu Petru), dywagujacych smialo na kazdy nieznany im temat, i czerpiacych wiedze z ksiazeczek dla wnuków (w dodatku dosc debilnych. Ksiazeczek, nie wnuków). Znałam szkoły zawodowe i technika przewyzszajace swoim poziomem przecietne licea tzw. ogólnokształcace i marzy mi sie ich odtworzenie. Choc wiem, ze to mrzonka. Ale mowienie z pogarda, ze ktos moglby pójśc do szkoły rolniczej, albo zostac budowlańcem (nie po Politechnice) lub - Boze ratuj!) szewcem, kaletnikiem, kucharzem, mechanikiem samochodowym - jest czyms tak obrzydliwym i tak niepojetym, ze z tego juz powodu nie oddałabym na PO nawet kawalątka glosu. Teraz ani nigdy. Partia jest niajzwyczajniej wredna.