Te całe spółdzielnie mieszkaniowe to relikt komunistycznej przeszłości, tam się tylko obstawia stołki układowiczami, którzy gdyby nie znajomości nic w życiu by nie osiągnęli. Rady nadzorcze? Prezesi? Robienie ze zwykłych jopków niby ważnych figur, a tak naprawdę to tworzenie dożywotnich miejsc pracy sponsorowanych przez niezbyt zamożnych mieszkańców, którzy zrzucają się na ich pensje i wyższy standard życia niż owi "sponsorzy" mają sami. Rozwiązać te kółka wzajemnej adoracji i stworzyć wspólnoty mieszkaniowe.