Przemoc w tym przybytku trwa od wielu, wielu lat i jest szczegółowo udokumentowana przez świadków (więc niech już Cię, drogi Pinokio Twa sękata główka o dowody nie boli), a przykładów można by podać mnóstwo, ale żeby się nie rozpisywać skupmy się na dwóch. Otóż, pewna doświadczona pielęgniarka o czterdziestoletnim stażu pracy, w całej swej dobroci serca postanowiła pomóc swoim podopiecznym: kobiecie chorej na raka i niepełnosprawnemu mężczyźnie. Jej ściskała schorowaną pierś, a jemu miażdżyła stopę chodakami. ,,Złośliwi" powiedzieliby, że podła, nikczemna, bez skrupułów itd. Ale wszystkie dobre koleżanki tej pielęgniarki, gotowe byłyby rzucić im się do gardeł twierdząc, że wyżej wymienione czynności były jedynie intensywnymi zabiegami akupresury, które miały ulżyć chorym i złagodzić ich cierpienie. Zdarzenia te miały miejsce na jednym z oddziałów somatycznych lata temu. Osoby poszkodowane są zdrowe na umyśle i nie ma możliwości oskarżenia ich o urojenia. Kolejny przykład to mieszkaniec i mieszkanka innego oddziału (na który przeniesiono ową doświadczoną pielęgniarkę), którzy w tajemniczych okolicznościach poobijali się w łóżku, a na ciałach których widoczne były wybroczyny w kształcie dłoni. Reakcja przełożonej? ,,No cóż, poduszka była za twarda..." i tak za każdym razem. Ta placówka to jeden wielki bajzel. Każdy oddział stanowi prywatny folwark danej oddziałowej, do czego doprowadził zwolniony dyrektor. Złodziejstwo, prostytucja, nadużywanie leków, wyzysk pracowników i mieszkańców... Można tam znaleźć dosłownie każdą patologię i wynaturzenie jakie przyjdzie człowiekowi na myśl. Dowodem są liczne trwające śledztwa prokuratorskie. Współczuję temu, kto podejmie się posprzątania tej stajni Augiasza. A wszystkim oskarżonym paniom życzę z całego serca, żeby w dniach starości otrzymały tę samą opiekę, jaką otoczyły tych biednych ludzi. Jeżeli, tak jak twierdzą, są niewinne, powinny spać spokojnie, jeśli natomiast to, co mówią poszkodowani i dowody jest prawdą... niech Bóg je ma w opiece!