Kaczyńskiemu usuwa się grunt pod nogami, jeszcze próbuje znaleźć jakieś punkty oparcia, ale to ostatnie podrygi. Patrzenie na to aż boli, choć z jakiegoś powodu - widok jest całkiem miły dla oczu..
W uzasadnieniu powinna się znaleźć informacja o godzinnej wizycie prezesa u prokuratora generalnego, dziwnym zbiegiem okoliczności - dzień po pierwszych zeznaniach Pana Birgfellnera. Warto nadmienić, że Kaczyński nie ma w zwyczaju fatygowania się do podwładnych.